środa, 23 lipca 2014

Rozdział 26

    - Zatańczymy? - spytał, obdarzając mnie swoim spojrzeniem, które mimo że było puste, napełnione zostało przez niego mnóstwem emocji, których w tym momencie nie potrafiłam do końca odczytać. W ogóle nie potrafiłam go odczytać. Może niedostatecznie znałam jego ludzką stronę, która ukazywała się tak rzadko?
    - Przepraszam, może potem - westchnęłam i uśmiechnęłam się przepraszająco, wodząc wzrokiem po kilkunastu parach kołyszących się w rytm rozgrzewającej się powoli orkiestry. Eyden spojrzał na mnie z wyrozumiałością i cofnął dłoń.
    - Denerwujesz się przed swoją przemową, czyż nie?
    - Jaką przemową? - zamarłam, wstrzymując oddech. O żadnym przemawianiu nie było wcześniej mowy...
    Eyden poruszył się niespokojnie na krześle.
    - Czytałaś Regulamin, czy nie? - spytał, już nieco ostrzejszym tonem, bawiąc się kawałkiem obrusu.
    - W rozdziale o balu nic nie było o żadnej...
    - Kolejnym rozdziałem były twoje przemowy - przerwał mi, krzywiąc się z nerwów. - Jak mogłaś tego nie doczytać, Noemi!
    - Nie zdążyłam, dałeś mi za mało czasu żeby...
    Spojrzał na mnie surowo.
    - Mogłaś odpuścić sobie chociaż jeden dzień z Harrym i byś wszystko wiedziała - rzucił sucho.
   Znów o nim wspomniał. Specjalnie. Obserwował mnie każdego dnia, w każdej chwili. Może do łazienki też mi zaglądał, hm?
 Zachciało mi się płakać, tak jak zawsze, gdy nagle na moją drogę z zaskoczenia wyskoczy coś, co musi wszystko zepsuć. Spojrzałam spanikowana na Eydena i zacisnęłam zęby, by utrzymać jakoś swój rozsądek w ryzach. Dlaczego byłam zbyt leniwa, by nie zajrzeć rozdział dalej, no dlaczego?!
     - I co teraz? - zagryzłam wargę. - Co ja miałam tam powiedzieć?
   Brunet zrezygnowany przyłożył dłoń do czoła i zaśmiał się do siebie histerycznie.
     - Widzisz tych ludzi w dole? - wskazał głową na czarno biały tłum wcieleń kłębiących się na parkiecie, oraz tych siedzących przy stolikach. Przytaknęłam cicho i spuściłam wzrok. - Oni wszyscy czekali tysiące lat, abyś się w końcu narodziła jako Przeznaczenie i teraz, a dokładnie za jakieś pół godziny, kiedy zacznie się część oficjalna, miałaś wygłosić uroczystą mowę i przysięgę, zgodnie z tym co postanowiono zanim pojawiłaś się na świecie. - Kładł silny akcent na co drugie słowo, by podkreślić jak wielki błąd popełniłam i skopać mój spokój ducha. Odetchnął głęboko, starając się uspokoić.
     - Nie możesz za mnie tego powiedzieć? - spytałam szeptem, rozglądając się, czy przypadkiem nikt nas nie podsłuchuje. - Jako mój przełożony.
     - Zwariowałaś? - prychnął i spojrzał na mnie rozzłoszczonym wzrokiem. - Nie wiem, jak to zrobisz, ale skoro nawarzyłaś sobie piwa, to teraz je wypij.
     - Nie jestem pełnoletnia - burknęłam do siebie, zakładając ręce na piersi.
     - Słucham?
     - Eyden ja nie potrafię przemawiać - wyprostowałam się i przysunęłam bliżej niego. - W trzeciej klasie prawie zwymiotowałam na publiczność kiedy miałam powiedzieć głupi wierszyk, a co dopiero taka przemowa! W piątej klasie zemdlałam na środku sceny podczas śpiewania piosenki, pani od pianina zbierała mnie z podłogi - próbowałam dramatycznie się usprawiedliwić, coraz szybciej mówiąc. - Eyden, proszę cię... Ozyrys to zrozumie...
     Chłopak pokręcił przecząco głową i przymknął na chwilę oczy, próbując sobie wszystko poukładać w głowie.
    Najchętniej teraz udałabym przed wszystkimi tutaj, że jestem kompletnie obojętna na ich świat i nic nie obchodzą mnie żadne bale, przemowy, czy przeznaczenia i po prostu stąd zwiała nie oglądając się za siebie. Znalazłabym w pałacu jakiś guzik cofający czas i nie weszła nigdy do tego cholernego lasu, by poznać Eydena, pozostawiając swój ułożony świat takim jaki jest i dożyć spokojnie sędziwej starości u boku Harrego, czy kogokolwiek innego. Chciałam rozlać na ostatni miesiąc falę obojętności, która zapełniłaby dziurę niepokoju, która ostatnio stała się częścią mojego życia.
    Ale tak nie umiałam.
    - Napiszę ci, co masz powiedzieć, a ty się tego nauczysz. Masz jeszcze trochę czasu. - Eyden ściągnął z talerza perfekcyjnie złożoną serwetkę i rozprostował ją ostrożnie na kolanach. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki czarny długopis i nie namyślając się specjalnie zaczął skrobać dla mnie starannym pismem tekst przemowy. Jęknęłam cicho ze zrezygnowaniem. Na miłość boską, przecież ja nie umiem przemawiać! A już w ogóle przed martwymi ludźmi...
    - Mogę się dosiąść? - usłyszałam nagle nad uchem czyjś mocny, męski głos. Odwróciłam się zaskoczona i ujrzałam nad sobą nieco zgarbionego, powoli siwiejącego mężczyznę, który uśmiechał się do mnie zmęczonymi, pustymi oczami, które w pierwszym momencie wzbudziły we mnie przerażenie.
    - Proszę - odparłam i przesunęłam się trochę, by ustąpić mu miejsca na krześle obok. Mężczyzna sapiąc nieznacznie spoczął koło nas, a kiedy tylko wygodnie ulokował się na miękkim siedzeniu złapał za moją dłoń i złożył na niej siarczysty pocałunek.  Z trudem powstrzymałam się, żeby się nie skrzywić z obrzydzeniem. Nie cierpię, kiedy ktoś całuje mi dłoń.
    - Witam, panie Eyden - rzucił chwilę potem do chłopaka, kiedy w końcu ulitował się nade mną i zostawił moją rękę w spokoju. Niezauważalnie wytarłam ją w obrus. - Miło pana znów widzieć. Jak tam interesy?
    - Wspaniale - burknął pod nosem brunet i odchrząkując uciekł wzrokiem w drugą stronę. Rąbek obrusu przeciągnął się w jego stronę, zaciśnięty w bladą pięść. Spojrzałam na faceta zdezorientowana.
    - Oh, najmocniej przepraszam, nie przedstawiłem się - z rozpaczą spostrzegłam, że znów sięga po moją dłoń. - Nazywam się Pers Collins, obejmuję stanowisko kierownika Apartamentu Aniołów Stróżów w Redanie Pierwszym - po raz drugi ucałował mi wierzch dłoni, spierzchniętymi ustami.
    - Noemi Edwards, miło mi - odrzekłam i jak najbardziej taktownie cofnęłam rękę, bo to co on z nią wyprawiał było po prostu żenujące. Uśmiechnęłam się, chcąc zamaskować wszelkie uprzedzenia.
    - Doskonale wiem kim pani jest - dodał i uśmiechnął się, ukazując swoje przeraźliwie proste zęby. - Domyśliłem się po tych pięknych, napełnionych ludzkością oczach.
   Zaśmiałam się idiotycznie pod nosem pewna, że spiekłam na twarzy buraka. Eyden poruszył się na krześle i taktownie schował pod stół serwetkę z przemową. Collins uśmiechnął się do nas.
    - Jak podoba się pani sala balowa?
    - Jest przepiękna - odparłam, wodząc wzrokiem po zdobionym, eleganckim suficie. - Przeszła moje wszelkie wyobrażenia.
    - O tak, projektanci wykazali się niezwykłym gustem - przytaknął, kiwając w zamyśleniu głową. - Mój znajomy projektował tu te okazałe filary. Przy bazie, oraz u góry wyryte są nazwiska tych, którzy kiedykolwiek dążyli do przejęcia władzy nad światem, lub posiadali tego ideę.
    Sala balowa posiadała dobre kilkadziesiąt filarów, jak wielu więc ludzi na świecie było tak rządne władzy?
    Collins pokiwał w zamyśleniu głową, a między nami zapadło milczenie. Chcąc uniknąć zbyt długiej niezręcznej ciszy postanowiłam poruszyć temat, który w tym momencie najbardziej mnie interesował.
    - Pracuje pan z Aniołami Stróżami?
    - Kieruję nimi, przydzielam do odpowiednich podopiecznych i nadzoruję ich działania - odparł szybko, jakby tę formułkę wypowiadał już setki razy. - To bardzo intrygująca praca.
    - Nie wątpię - przyznałam. - Kiedyś wielokrotnie wątpiłam w istnienie Aniołów. Jak widać ten świat coraz bardziej mnie zaskakuje.
    - Nie wolno wątpić, panno Edwards. To piękna sztuka wierzyć w coś, czego nie można zobaczyć, nie sądzi pani?
    Kiwnęłam przytakująco głową i przygryzłam niezauważalnie wargę.
    -  Proszę mi powiedzieć, potrzebuje pani czegoś? - spytał poważnie Pers, ni z gruszki, ni z pietruszki.
     - Nie rozumiem? - rzuciłam mu pytające spojrzenie. Przysunął się bliżej mnie, dając mi poczuć charakterystyczną woń jego marynarki, przesiąkniętej mieszanką starej, może przedwojennej wody kolońskiej i starej szafy.
     - Czuje się pani bezpieczna?
     - Czemu nie miałabym się czuć bezpieczna? - spytałam zbita z tropu.
     Collins rzucił przelotne spojrzenie na siedzącego z mojej drugiej strony chłopaka i przeczesał dłonią swoje rzadkie, siwe włosy.
      - Cóż, mimo wszystko jeśli potrzebowałaby pani dodatkowej ochrony, proszę się do mnie zgłosić, udzielę najsolidniejszej pomocy, na jaką stać mój oddział.
    Eyden odchrząknął nagle i poruszył się na krześle.
    - Przepraszam najmocniej, panie Collins, jednak byliśmy w trakcie ważnej rozmowy... - rzekł brunet i rzucił mężczyźnie smutne spojrzenie niesamowicie zdolnego aktora. Pers pokiwał głową ze zrozumieniem, marszcząc przy tym gęste brwi.
    - Oczywiście, lecę dalej. - zwrócił się w moją stronę. - Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję jeszcze porozmawiać, panno Edwards i że poświęci mi pani dzisiejszego wieczoru choć jeden taniec.
    - Z pewnością - odpowiedziałam z najmniej sztucznym uśmiechem, na jaki mnie było stać. Na myśl o przytulaniu się z nim w rytm muzyki dostawałam drgawek wewnętrznych.
    Collins powstał ostrożnie z miejsca, skłonił głowę w naszą stronę i mierząc od stóp do głów Eydena, oddalił się powoli do innego stolika, ostrożnie schodząc po schodkach.
    
     Przeczekałam w milczeniu do momentu, aż lekko przygarbiony mężczyzna znajdzie się poza zasięgiem naszych szeptów, po czym spojrzałam zdezorientowana na Eydena.
    - Spławiłeś go?
    - Tak, a co? - wzruszył ramionami i wyciągnął spod stołu serwetkę, na której zaczął starannym pismem kontynuować moją przemowę.
    - To było dość niegrzeczne... Czy to nie był ktoś ważny? - zmarszczyłam brwi. - Przyjaźnicie się?
 Rzucił mi negujące spojrzenie znad serwetki i wykrzywił wargi w leniwym uśmiechu.
    - Gdybyśmy się przyjaźnili nie spławiłbym go, nie sądzisz?
    - Nie lubisz go? - zgadywałam dalej. - Wygląda na całkiem miłego...
   Znów uniósł głowę znad swojej pracy i rzucił okiem na Persa, stojącego kilkanaście metrów dalej obok jakiejś pary, zajęci wspólną rozmową.
    - Faktycznie wygląda na miłego. - Skwitował z głupim uśmieszkiem.
    - Więc dlaczego go...
    - Skończyłem - przerwał mi nagle, poprawiając sobie przy szyi czarną muszkę z zadowoleniem. Podał mi prowizoryczną kartkę, prawie całą zapisaną czarnym, cieniutkim pismem, a ja przeskanowałam tekst.
    - Ile mam czasu? - spytałam, wypuszczając powietrze z ust, by uspokoić narastające tempo bicia serca.
    - Nie wiem, musimy zaczekać na Izydę i Ozyrysa - odparł Eyden, rozglądając się po sali. Na podest, gdzie stał nasz stół wskoczył jakiś mężczyzna w białym, długim fraku, sięgającym niemal do ziemi i kiwnął palcem na bruneta, przywołując go do siebie.
    - Chwileczkę - mruknął Eyden i odsuwając swoje krzesło ruszył do czekającego z boku niskiego blondyna.
    Z grzeczności nie chciałam oglądać się za nimi i obserwować ich rozmowę, to byłoby nie taktowne.
  Wychyliłam się nieco ze swojego miejsca i pokiwałam ręką do małych, ślicznych dziewczynek, chichoczących nieopodal podestu i rzucających mi nieśmiałe spojrzenia. Widząc mój uśmiech jeszcze bardziej się zarumieniły i wybuchły charakterystycznym, dziecięcym śmiechem.
     Nim zdążyłam odwrócić od nich zaczarowany wzrok, Eyden powrócił na miejsce obok mnie.
    - Z którego Redanu są te dziewczynki? - spytałam go z czystej, kobiecej ciekawości. - Są takie słodkie, patrz jak się bawią!
  Brunet z poważną miną, w której nie odnalazłam ani krzty zauroczenia spojrzał w kierunku, który mu wskazałam i wytężył wzrok, mrużąc puste oczy.
    - Mają fioletowe opaski na rękach, czyli są z Trzeciego.
   Zmarszczyłam brwi.
    - Przecież mają niecałe sześć lat, jesteś pewny, że nie są z Advento?
    - Co z tego? Advento ma białe opaski - zaprzeczył Eyden obojętnym tonem i wzruszył ramionami.
    - Przecież wcielenia nie starzeją się w Revano, a jeśli już to bardzo powoli, tak?
    - Owszem.
    - Czyli że...
  Eyden przewrócił z niecierpliwością oczami i podniósł pytająco dłonie.
    - Czyli że wszystkie umarły prawdopodobnie w wieku pięciu, lub sześciu lat, proste. Nie wiem, może jakaś katastrofa lotnicza, naprawdę nie wiem, Noemi.
   Coś we mnie zmroziło mnie momentalnie od środka, powodując nieprzyjemne, chłodne uczucie na całym ciele. Zwróciłam ponownie wzrok na śmiejące się, biegające w kółko grubego filaru dziewczynki, które mogłyby być zwykłymi, ludzkimi i niewinnymi istotkami, gdyby nie to, że ich oczy były teraz całkiem puste i smutne.
    - Gdzie ich rodzice? - wymruczałam sama do siebie, nieprzytomnym tonem. Czy one były tu same? Kto się nimi zajmował? Nie wyglądały na rodzeństwo, a wiec jak mała sześciolatka może mieszkać sama? Kto im pomagał?
    - Rozmawiałem z moim znajomym, jednym z organizatorów całego przyjęcia. Nastąpiła zmiana planów.
   Stanowczy głos chłopaka wyrwał mnie z dręczących myśli. Spojrzałam na niego pytająco.
    - Para Królewska zaraz tu będzie. Przemawiasz za dziesięć minut.






ⓢ▲ ▲ ▲ⓑ


  Jeśli przeczytałaś = skomentuj! :)
 No i nareszcie wzięłam się do kupy i nabazgrałam ten nieszczęsny rozdział XD i tak jestem na siebie zła, bo znów dzielę Bal na kilka części.. ale tak było po prostu szybciej i wygodniej. Mam nadzieję, że się Wam podobał i nie zapomnieliście o tym blogu, bo nie powiem, zrobiłam sobie wakacje xd
Piszcie do mnie na asku, komentujcie, wbijajcie, oceniajcie :) Miłego dnia i wakacji, #Seconders! <3









44 komentarze:

  1. :] kiedy będzie następny ? :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Twoje opowiadania.Polecam ten blog każdemu i mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać.Pozdrawiam, Ilona. :)

      Usuń
  2. "To piękna sztuka wierzyć w coś, czego nie można zobaczyć, nie sądzi pani?" bardzo ładne słowa :)
    Świetny rozdział :) Wszystko tak fantastycznie opisałaś, że znów mam niedosyt. Mogłabym czytać i czytać Twoje opowiadanie. I by mi się to nie znudziło :)
    Współczuję Noemi. Sama też strasznie boję się takich publicznych wystąpień, więc wiem, co czuje. Ale myślę, że sobie poradzi. Chociaż presje będzie czuła ogromną. Zwłaszcza, że dowiedziała się tak późno o swoim przemówieniu :) Chyba bym tam umarła :D
    To smutne, widzieć tam tak małe dzieci...
    Oj, ciekawe, dlaczego Eyden nie lubi tego gościa od Aniołów :) Kryje się za tym, coś grubszego...? :)
    Pisz szybciutko kolejny, bo nie mogę się doczekać spotkania z Ozyrysem i Izydą i jej przemówienia! :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci Zuziu za cudny komentarz:* a co do Persa.. Tutaj za wszystkim kryje się coś grubszego....:)

      Usuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWW!!!!!!!!!!
    Boziuuu, jakie świetne opowiadanie. Kazdy rozdział zachwyca, swoim własnym pięknem i perfekcja. Jak tak można!? Przez tyle rozdziałów?
    Nawet nie wiesz jak mi szkoda, że nie ma następnego rozdziału, bo przez ciebie całą noc zmarnowałam, by przeczytać to opowiadanie. I wcale nie żałuję. :)
    Więc bądź tak kochana i dodaj nn rozdział szybciutko, bo już nie moge się doczekać przemowy Noemi i wgl całego balu. Życzę weny i udanych wakacji i mam nadzieję, że kiedyś wydasz tą książkę i zdobędzie hordy czytelników:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam sobie, że będę odpowiadać na każdy taki piękny komentarz, więc jejkuuu dziękuję Ci bardzo! <3 To mega boskie, że ktoś taki jak Ty czyta te wypociny, serio xx

      Usuń
  4. Rozdział świetny. Opłacało się tyle czekać. Z każdym kolejnym rozdziałem nie mogę się doczekać kolejnego. Bardzo bym chciała, żeby zamiast tabletu, trzymać w ręku książkę z Twoim autografem ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny oraz najlepszych wakacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestes taka niesamowita, jejku, tylko pozazdroscic takiego talentu! Czekam juz z niecierpliwoscia na kolejny. Rob dalej to co robisz, a na pewno osiagniesz bardzo duzo i zycze Ci tego z calego serduszka! Jak najszybciej piszkaj nastepny! Trzymkaj sie kochana!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże dziękuję kochanie :( Pozdrawiam serdecznie i dziękuję że czytasz :*

      Usuń
  6. Piękny rozdział <3 Brakuje mi słów żeby opisać jaki jest fantastyczny. No ale, nie można tak chwalić bo się rozleniwisz i co wtedy? :P
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja sie zastanawiam skąd ty bierzesz pomysły. To jest cudowne <3 ja czasem jak pisze cos do szkoly to zastanawiam sie 5 minut zanim skleje jakies sensowne zdanie a ty z kazdym rozdzialam normalnie mnie zachwycasz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. ej to jest zajebiste *_* Przeczytałam wszystko naraz, jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Eeeeej. Boska jesteś !

    OdpowiedzUsuń
  10. http://azimox94.blogspot.com/ zapraszam do mnie. A co do twojego bloga... Mega *,* miło się go czyta :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Piszesz przecudownie! Jestem tutaj po raz pierwszy, ale Twój blog i posty mnie oczarowały, w najbliższym czasie nadrobię swoje zaległości odnośnie rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. fantastyczny rozdział! Muszę jeszcze co nie co po nadrabiać . Czekam na kolejny i nie mogę się doczekać ! Przepraszam za moją nieobecność :/
    Od dziś będę czytać regularnie! :)

    A także zapraszam Cię do mojego nowego bloga : http://nicol-i-grzanka.blogspot.com/

    miło by było :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział ! Z resztą, jak wszystkie :)
    Trafiłam na tego bloga kilka dni temu i przeczytałam całość od pierwszego rozdziału. Fantastycznie piszesz. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów *o*

    OdpowiedzUsuń
  14. łał, to jest świetne *.* serio, masz wielki talent i nie zmarnuj go :):) Musisz wydac książkę, chce ją z Twoim autografem! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. woooow supcio mam troszke do nadrobienia zapraszam do mnie http://blogonedirectionneverforget.blogspot.dk/ i

    http://helpmebabyicantlove.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz M E G A nagłówek ;)
    Jeśli znajdziesz chwilę to zajrzyj do mnnie,a jak się spodoba to zaobserwuj.Na pewno się odwdzięczę ;)
    http://aalwaysbeyourself.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ta wyżej dobrze gada, polać jej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. nie no, mam dość nudy- pisz xd :) musiałam ci pomóc i dobić do 30 komentarzy, bo nie znoszę kiedy nie mogę czytać o boskim brunecie ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ojeej kochana haha <3 za rozdzial zabiorę sie wieczorem dopiero:( jadę nad jezioro i zobaczymy jak sie wyrobię. Trzymaj kciuki haha :)

      Usuń
  20. Ej ale super <3 chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy kolejny? Matko oby ona nie zemdlała, powiedz, że nie zemdleje hah xD świetne, pisz szybko kolejny, bo nie wytrzymam <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo xxx Rozdział piszę właśnie, dodam na dniach ;)

      Usuń
  22. wow świetne! czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Piszesz świetnie : )

    OdpowiedzUsuń
  24. Super! Po prostu rewelacja popieram ---> Gabriela Kugla również czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham, cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Ooo. Cudowne ♥ P.S To ta dziewczyna, której zadałaś pytanie z anonima na Ask.fm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah przepraszam zapomniałam wyłączyć:*
      dziekuje<3

      Usuń
  27. G E N I A L N E jesteś boska *_*** jaka wyobraźnia..szok <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziś lub jutro zaczne pisać:) potrzebowałam chwili żeby sie zastanowić co i jak :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo fajna i ciekawa ;*!

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetnee!!! <3

    OdpowiedzUsuń