wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 29

   
      Znów biegłam, biegłam ile sił w nogach ponownie włączając się w przerażającą ucieczkę przed nieznanym mi do końca niebezpieczeństwem. Zrzuciłam pospiesznie ze stóp rozwiązane trampki od Izaaka i dalej pędziłam boso, wzdrygając się na dotyk zimnej, kamiennej podłogi. Czym prędzej otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi i nie oglądając się za siebie wybiegłam z powrotem na mroczny korytarz, którym tu przybyłam.
    Tylko w którą stronę miałam biec? Rozglądałam się gorączkowo. Przecież teraz wystawiłabym się sługom Ozyrysa, jak znalazł!
 Upadłam boleśnie na kolana, potykając się o długą suknię i własne nogi, przejęta paraliżującym strachem i paniką, która błyskawicznie ogarnęła całe moje ciało. Podniosłam się ciężko i pędziłam dalej, czując na plecach oddech zbliżającej się śmierci.
    Jeden zakręt, z tego co pamiętałam za kilka metrów będzie kolejny, ostrzejszy. Byle nie wpaść na ścianę!
Czy byłam jeszcze w niebezpieczeństwie? Czy mogę już zwolnić i dać odetchnąć swoim obolałym stopom?
    Bam! Znów runęłam jak długa, potykając się o coś znacznie większego, niż dokuczający skrawek sukienki. Wycofałam się pospiesznie na plecach, podpierając się łokciami i z przerażeniem sprawdziłam, co stanęło na drodze mojej ucieczki. Przyłożyłam dłoń do podłogi, chcąc się podnieść, jednak natrafiłam palcami na jakąś ciepłą ciecz. Z obrzydzeniem przyłożyłam ją do nozdrzy. Ohydny, rdzenny odór uderzył mnie, powodując mdłości. To była krew.
 Kałuża krwi, w której właśnie siedziałam!
    Ostrożnie skierowałam wzrok na leżący obok mnie spory przedmiot, który stał się powodem mojego upadku i odwróciłam go delikatnie rękoma.
  Z moich piersi wydał się przeraźliwy wrzask, kiedy zdałam sobie sprawę, że siedzę tuż koło martwego ciała. Ciała małej dziewczynki w skromnej sukieneczce w kwiatki, której przeznaczeniem było zginąć okrutnie z mojej ręki.
   




      Zdusiłam w sobie krzyk i usiadłam gwałtownie na łóżku, łapczywie nabierając oddech. Zamknęłam zaszłe senną mgłą oczy i oparłam głowę na kolanach.
    To był tylko sen, tylko sen... Cholera, ale jak bardzo realny sen! Czyżby miał być dla mnie proroczy i dać mi do zrozumienia, że źle postąpiłam, uwalniając tamtą ludzką dziewczynkę? Czyżbym miała nie słuchać głosu serca, tylko rozumu i Eydena i spełnić swoje zadanie? Czy te pouczenia będą mnie prześladować już do końca?
    Wzięłam kilka głębokich oddechów, przyciskając zwinięte pięści do oczu, nie zwracając uwagi na nic dookoła. Spróbuję ponownie zasnąć, lub chociaż udawać, że śpię, może mama zrobi mi śniadanie do łóżka?
   A właściwie to...nie przypominam sobie, bym po balu wracała do domu i rozmawiała z rodzicami..
Nie pamiętałam nawet bym się kładła do łóżka, a zapach tej pościeli nie przypominał domowej, dobrze znanej...
    -  Jak się czujesz? - usłyszałam obcy, choć przyjemny głos od progu. Oderwałam gwałtownie dłonie od oczu, które momentalnie zostały zaatakowane przez masę mącących w głowie ciemnych plam. Przeczekałam w nieruchomym zamarciu chwilę, aż mój wzrok przestanie mi płatać figle, po czym z zapartym tchem otworzyłam oczy.
     Poraził mnie blask jasnych promieni słońca, wpadających do dużego, pięknego pokoju, bijącego czystością i stylem. Rozpoznałam w nim moją sypialnię w rezydencji, którą pokazał mi kilka dni wcześniej Eyden. Skierowałam nieprzytomny wzrok ku drzwiom po drugiej stronie i wydałam z siebie cichy, typowo dziewczęcy pisk.
     - Spokojnie, nic ci przecież nie zrobię - powiedział stojący na progu blondyn we fraku, ten, z którym rozmawiał Eyden przy stole i ten, którego widziałam tuż przed moją ucieczką z sali balowej. Jak on się tutaj dostał?!
    Na wszelki wypadek zacisnęłam ramiona na kołdrze opatulając się nią wokół, nie miałam bowiem pewności, czy sukienka nadal tak dobrze leży na ramionach jak przedtem, i czy w ogóle na nich leży.     Chłopak uśmiechnął się delikatnie dając mi jasno do zrozumienia, że nie ma wobec mnie żadnych złych zamiarów. W jego twarzy było coś tak...prawdziwego i jasnego, w przeciwieństwie do rysów mojego przełożonego.
     - Kim jesteś? - rzuciłam niepewnie po dłuższej chwili wpatrywania się w jego pełne wyjątkowej lojalności oczy.
     - Na imię mi Axel, jestem przyjacielem Eydena. - Odparł aksamitnym głosem i zbliżył się kilka kroków do mojego dużego, miękkiego łóżka. - Jak się czujesz?
    Ha, dobre pytanie.
    Nie pamiętam nic, co działo się kilka, lub może nawet kilkanaście godzin temu, jak się tu dostałam, zaraz po balu. Balu, który namnożył mi tyle wspomnień, iż ledwo mogłam je wszystkie pomieścić w bolącej od nich głowie.
    - Jak długo spałam? - spytałam, poprawiając przelotnie fryzurę i wykonując kilka klasycznych dla dziewczyn ruchów w obecności jakiegokolwiek chłopaka. Axel zastał mnie we wprost cudnym stanie.
    - Kilka godzin. Jest czternasta. - Uśmiechnął się przyjaźnie i przysiadł lekko na końcu łóżka. Z tej odległości zdołałam dostrzec, że pomimo jasnych włosów jego oczy są ciemne, bardzo ciemne. Pośrodku brązowych tęczówek brakowało tylko czarnych źrenic. 
    - Zemdlałam? - upewniłam się z grozą w głosie. Nigdy wcześniej nie straciłam przytomności.
  Blondyn pokiwał głową.
    - Znalazłem cię w starej sali na przyjęcia nieprzytomną i zaniosłem do twojej sypialni. Co jak co, ale chatę to masz niezłą!
   Zaśmiałam się krótko pod nosem, lecz chwilę później rzuciłam Axelowi podejrzliwe spojrzenie.
    - Zaniosłeś mnie do mojej sypialni?
    - Spokojnie, przecież ja nie z tych! - obruszył się z nieskrywanym rozbawieniem.
    Odetchnęłam z ulgą i utwierdzając się w stwierdzeniu, że Axel jest naprawdę w porządku, opadłam z westchnieniem na miękkie białe poduszki.
    - Pamiętasz co się stało po tym, jak uciekłaś? - spytał mnie blondyn, wpatrując się w swoje dłonie. Tak jak Eydena, były bardzo blade, jakby nie płynęła w nich w ogóle krew.
   No fakt, nie płynęła.
   Zwróciłam myśli w kierunku przeszłości, próbując powrócić nimi do ostatnich kilku przedziwnych godzin. Skupiłam się intensywnie na przerażającym tunelu przez który przerażona biegłam w ciemnościach, o ciężkich drzwiach, skrywających duże, puste pomieszczenie, pośrodku którego stało duże, zamglone lustro...
    Podniosłam wzrok z przerażeniem. Wszystkie szczegóły powróciły do mnie w mgnieniu oka, cała groza spłynęła na mnie powodując na ciele dreszcze. Pospiesznie spojrzałam na swoją klatkę piersiową, chcąc doszukać się jakichś otwartych ran po dźgnięciu nożem, jednak nic takiego nie znalazłam, ani jednej plamki krwi, ani jednego siniaka.
    Axel rzucił mi zaniepokojone spojrzenie. Czy miałam mu o wszystkim opowiedzieć, czy może poczekać na to, co powie mi Eyden? Cholera, przecież Eyden mnie zostawił!
    - Noemi, pamiętasz coś?
    - Nie wiem...to znaczy...
    Cholera, jąkając się jeszcze bardziej pogrążałam swoją wolę ukrycia niektórych szczegółów ostatniej nocy. jak zwykle w takich sytuacjach myślałam zbyt wolno. Mogłam ufać Axelowi? Wszak że w ogóle go nie znałam i szczerze mówiąc wyskoczył jak filip z konopi chcąc mi pomóc w tej całej sytuacji... Ale skoro uratował mnie i przyniósł na własnych rękach przez te wszystkie schody pałacu, nie chcąc mnie w żaden sposób skrzywdzić...
    - Sama nie do końca wszystko pamiętam...- zaczęłam powoli, układając sobie w głowie każde następne zdanie. - Tam, w sali od przyjęć wydawało mi się, że moje odbicie w lustrze poruszyło się nagle niezgodnie z moją wolą, wykonywało niekontrolowane ruchy, ale mogło mi się tylko wydawać...Może to ta głośna muzyka z balu i obrotu w tańcu. Zakręciło mi się w głowie i musiałam zemdleć. - Dokończyłam, zadowolona ze swojej niezwykle wygodnej przeróbki zdarzenia.
    Axel wpatrywał się we mnie przez chwilę, chcąc doszukać się w moich oczach jakiegokolwiek cienia innej wersji wydarzeń, jednak moja skamieniała od makijażu twarz najwyraźniej nie wpuściła żadnych niepowołanych emocji. Odetchnęłam z ulgą, kiedy blondyn wyprostował się i westchnął głęboko.
    - To wszystko?
    - Prawdopodobnie tak - pokiwałam głową, opadając na miękkie, białe poduszki, które okazały się być istnym błogosławieństwem na mój obolały od kamiennej podłogi kręgosłup.
     Zapadło między nami milczenie, jak gdybyśmy oboje wzajemnie zastanawiali się nad naszymi słowami. Axel siedział spokojnie w bezruchu, analizując nieznane mi informacje i zdarzenia. O czym mógł myśleć? Czyżby o wczorajszym dniu? O tym, co stało się na balu?
    Cholera, bal!
     Zerwałam się z miękkich poduszek, znów gwałtownie siadając na łóżku. Odniosłam wrażenie, że głośne bicie mojego serca wręcz przestraszyło Axela, bo drgnął poruszony moim nagłym zrywem.
     - Co z wczorajszą ceremonią? - Wypaliłam, z zapartym tchem obserwując pierwszą, najprawdziwszą reakcję chłopaka. Zwilżył w zamyśleniu wargi i wbił we mnie ciemny wzrok, najprawdopodobniej zastanawiając się, co jestem gotowa usłyszeć.
     - Zabiją mnie? - spytałam błagalnym tonem, chcąc już poznać prawdę, bez znaczenia, co dla mnie oznaczała. - Axel!
      - Wiesz, czym była ta ceremonia, jak ją nazwałaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie, odnajdując dla siebie na łóżku wygodniejszą pozycję. Po krótkiej analizie pokręciłam przecząco głową.
      - To był twój Test Gotowości, Noemi.
    Zamarłam.
    Ten Test Gotowości, o którym zdołałam przeczytać w nieszczęsnym Regulaminie? A więc zapomniałam o nim, mimo że o nim wiedziałam!
    Otworzyłam szeroko usta, próbując wydusić jakiekolwiek słowa na swoją obronę, lecz te po prostu nie istniały. Nie istniało nic, co mogłoby mnie teraz usprawiedliwić.
    - Oblałam? - spytałam grobowym tonem, dziwiąc się że te słowa kiedykolwiek wypowiem w taki sposób.
  Axel posłał mi zmęczone spojrzenie.
    - Nie spełniłaś oczekiwań władz, co można porównać do niezdania... Noemi, posłuchaj...
    - A jednak! - zawołałam z oburzeniem, czując narastającą panikę w gardle. - A więc moim zadaniem było zabić bezbronne dziecko, tylko po to, by zadowolić Ozyrysa, Didiera i innych ich pokroju?!
    - Zdaję sobie sprawę, że...
    - Wiesz, że ta dziewczynka była z ziemi, prawda? Ona miała źrenice, Axel! Nie byłabym w stanie zabić nikogo, nikogo... - wbrew swojej woli wybuchnęłam głośnym płaczem, krztusząc się niewypowiedzianymi jeszcze słowami sprzeciwu i obrony, zduszonymi przez gorzkie łzy.
    Axel zamilkł, dając mi trochę czasu na uspokojenie się. Musiał uznać mnie za kompletną dziwaczkę, wątpię że tutaj, w ich świecie, ktokolwiek płakał. Tutaj każdy był szczęśliwy i prowadził piękne, beztroskie życie, nie musząc martwić się niczym związanym z szarą, ziemską rzeczywistością i kruchą ludzką egzystencją.
     Blondyn poluźnił sobie muszkę przy szyi i zdjął ją przez głowę, ciskając do kieszeni długiej marynarki. Westchnął głęboko i widząc, że zaczynam przestawać się dusić, znów podjął temat.
     - Ja cię rozumiem, Noemi. Sam nie byłbym w stanie zabić żadnego człowieka, po prostu nie umiałbym i na twoim miejscu naprawdę nie wiem, jakbym się zachował... Jesteś bardzo dzielna.
      Uniosłam głowę znad mokrych od łez kolan i pochlipując posłałam mu zaskoczone spojrzenie. Sądziłam, że zacznie na mnie krzyczeć i krytykować mój czyn, tak jak zrobiłby to Eyden. Axel natomiast z niesamowitą cierpliwością i zrozumieniem siedział na skraju łóżka i kontynuował swój wywód:
      - Mogę sobie wyobrazić, co dzieje się teraz u władz, jednak jak dla mnie postąpiłaś słusznie.
      - Gdzie teraz jest ta dziewczynka? - spytałam, ocierając dłonią oczy. Na pewno wyglądałam strasznie z rozmazanym makijażem.
      - Nie posiadam takich informacji, ale podejrzewam, że wypuszczą ja po tym wszystkim. W końcu porywając ją z Ziemi zadarli z ziemskim prawem, tak jak to powiedziałaś. Jej rodzina na pewno jej szuka. W każdym razie wszystko okaże się po rozprawie.
    Spojrzałam na niego zaskoczona, pociągając nosem niczym mała pięciolatka.
    - Rozprawie? - wstrzymałam oddech.
   Axel pokiwał smutno głową.
    -Czyniąc cię przeznaczeniem, władze oczekiwali od ciebie poprawnego ruchu. Zgodnie z umową powinnaś uspokoić tłum i zgasić wciąż na nowo wybuchające powstania w Redanie Pierwszym, by dać im nadzieję na szybsze wydostanie się na Ziemię. Morderstwo na oczach wszystkich miało być idealnym dowodem na to, że potrafisz pozbawić życia innych, już nieprzydatnych, by przekazać je oczekującym.
     Patrzyłam w jego ciemniejące oczy z zapartym tchem. Nie mogłam w to uwierzyć. Czyżby wcielenia były aż tak małej wiary, by oczekiwać tak wielkich dowodów? Moja przemowa im nie starczyła?!
     Przygryzłam wargę i skupiłam się na tym, co powiedział mi blondyn.
     - Czyli że...
     - Czyli że twój czyn jest teraz traktowany jako niedostosowanie się do tradycji i reguł, co oznacza przestępstwo. - Spuścił wzrok, znów kierując go na swoje blade splecione dłonie.
     Ukryłam twarz w dłoniach, załamana jego słowami. Dlaczego zawsze, kiedy chcę dobrze muszę sobie zaszkodzić? Dlaczego zawsze coś musi się spaprać, do cholery?
      - Niestety nie znam daty rozprawy - uprzedził moje pytanie Axel, dostrzegłszy gorączkowy wzrok swojego rozmówcy. - Ale podejrzewam, że odbędzie się jeszcze w tym tygodniu. Nie denerwuj się tym, powinnaś teraz sobie solidnie odpocząć. Może gorąca kąpiel z bąbelkami poprawiłaby ci humor? - zaproponował, uśmiechając się pogodnie, tym samym uspokajając moje nerwy niemal w zupełności. Spojrzałam na niego z nieukrywaną wdzięcznością.
      - To byłoby jak spełnienie marzeń - przyznałam i odetchnęłam głęboko. Axel mrugnął do mnie przyjaźnie okiem i zdjął marynarkę, zarzucając ją sobie wygodnie na ramię. Ruszył w kierunku drzwi prowadzących na długi korytarz mojej rezydencji.
    Jeszcze chwila i wyjdzie, zniknie mi z oczu na nie wiadomo jak długo. To była jedyna szansa, by otrzymać odpowiedź na pytanie, które nieprzerwanie wierciło mi dziurę w żołądku.
    - Wiesz może, gdzie podziewa się Eyden? - zapytałam, niby to od niechcenia. Chociaż wątpię, że nie wyczuł w moim drżącym głosie niepokoju.
    - Nie, nie mam pojęcia - odrzekł smutno, odwracając się. - Ale jeśli nie ma go teraz z tobą, to znaczy że na pewno wypadło mu coś ważnego. - Dodał już znacznie pogodniej.
    Westchnęłam i uśmiechnęłam się słabo. Nie była to na tyle satysfakcjonująca odpowiedź, bym mogła bez wyrzutów sumienia zacząć się śmiać, lub nienawidzić Eydena, ale zawsze coś. Axel naprawdę potrafił pocieszyć człowieka.
    Blondyn widząc, że zaspokoił większość moich gorączkowych pytań ponownie postąpił kilka kroków w kierunku przymkniętych drzwi sypialni.
    - Axel?
Przekrzywił głowę tak, by móc spojrzeć na mnie ciemnymi, pełnymi szczerości oczami.
    - Mógłbyś zostać jeszcze chwilę? - spytałam nieśmiało, zawstydzona tym, ile dziś dla mnie zrobił. Mimo wszystko zmroziła mnie wizja zostania w tym wielkim domu zupełnie sama, a nie byłam pewna, czy teraz mogę opuścić bezpiecznie rezydencję, nie wzburzając jeszcze większego piekła. Axel uśmiechnął się ciepło, zaskoczony moją prośbą.
    - Mam dziś wolny dzień, a zatem zaczekam na ciebie na dole - odpowiedział i poprawił sobie marynarkę na ramieniu. - Ty nie spiesz się z tą kąpielą, nigdzie mi się nie spieszy, a ty zasługujesz na odpoczynek.
    - Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować - wyszeptałam z wdzięcznością. - Dlaczego tak mi pomagasz? Przecież prawie się nie znamy...
    Posłał mi intrygujące spojrzenie znad gęstych brwi i kontynuując marsz przez mój pokój rzucił wesoło:
    - To leży w mojej naturze. - Po czym raźnym krokiem zniknął w cieniu korytarza po drugiej stronie.


                                                                         ******

       Zasugerowanie mi gorącej kąpieli wśród milionów mięciutkich bąbelków okazało się najlepszym rozwiązaniem na spędzenie wczesnego popołudnia. Zanim woda zdążyła się napuścić do białej, dużej wanny ułożyłam fioletową suknię na kanapę w garderobie, szanując ogrom pracy, którą włożyli w nią niesamowici Izaak i Ombra.
    Leżałam wygodnie pośrodku lśniącej łazienki, prawdopodobnie większej niż całe mieszkanie moich dziadków w Fort Nelson. Wdychając zapach egzotycznych olejków, których nie pożałowałam sobie w tej kąpieli, zastanawiałam się, co u nich słychać. Dawno ich nie widziałam. Ciekawe, czy ze zdrowiem babci już lepiej, i czy dziadek wciąż tak samo  uwielbia wycinać fragmenty wydań gazet i wklejać go do swojego prywatnego dzienniczka. Powracając myślami do rodzinnego, ośnieżonego Fort Nelson, ciepłych kakao każdego wieczora i codziennych wypraw nad zmarznięte jezior, samotność dała mi się we znaki jeszcze bardziej, niż kiedy tu trafiłam. Przecież miałam tu wszystko; własne spa, baseny, mini dżunglę i pięć łazienek z najlepszymi hydromasażami, a jednak brakowało mi kogoś, komu mogłabym powierzyć moje wszystkie myśli i dręczące pytania. Każda z osób, której ufałam budziła pewne "ale", które uniemożliwiało szczerą rozmowę o wszystkim. Jak długo to potrwa? Jak długo będę zmuszona trzymać język za zębami i okłamywać tych, na których najbardziej mi zależy?
     Na szczęście sama myśl o tym, że piętro niżej gdzieś w tym przeogromnym domu czeka na mnie Axel, ocieplała nieco wizję mrocznej, nieznanej przyszłości.
    Kim on właściwie był? Patrząc na jego blade dłonie, takie jak ma Eyden, na brak źrenic mogłabym stwierdzić, że jest on wcieleniem. A może tak jak brunet, należy do pokroju pół ludzi, pełniąc tajemnicze ziemskie misje? Dlaczego, kiedy ostatnio poznawałam miłych ludzi musiałam się zastanawiać, czy w ogóle jest człowiekiem?!
   Jedno było pewne: nie wiedziałam czemu, nie wiedziałam na jak długo, ale ufałam Axelowi. Gdyby jego spojrzenie okazało się być fałszywe, zwątpiłbym już w szczerość na tym świecie.
   Wytarłam się dokładnie w mięciutki ręcznik i nawilżyłam swoje ciało kojącym balsamem o zapachu brzoskwini. Osuszyłam nieco mokre włosy, a następnie wtarłam w nie specjalny olejek, który znalazłam na drewnianej półeczce do pielęgnacji głowy.
  Co jak co, ale z takim zapasem kosmetyków spokojnie mogłabym zakładać własny biznes.
    Wypuściłam z wanny wodę i uchyliłam drzwi od łazienki, by uratować zaparowane lustra. Ścieląc po drodze pospiesznie łóżko wstąpiłam do garderoby. Przejrzałam rzędy ciuchów, wiszących na licznych wieszakach i wybrałam pierwsze lepsze spodnie dresowe w szarym kolorze. Dobrałam do nich biały podkoszulek z jakimś śmiesznym nadrukiem i szybko wciągnęłam go na siebie, pogwizdując z zadowoleniem pod nosem.
     Podczesałam przy lustrze w pokoju włosy i upewniając się, że nie wyglądam jak rozmazana, zbiegła z balu przestępczyni skierowałam się w kierunku schodów, rozglądając się za Axelem.
    Zajrzałam do kuchni, przedpokoju i pomieszczenia gościnnego z ogromną plazmą, a także wsunęłam głowę do domowego baru, jednak blondyn siedział jak mysz po miotłą. Znalazłam go dopiero po jakichś dobrych pięciu minutach, rozłożonego wygodnie na jednym z niebieskim pufów pośrodku salonu, odmienionego na tryb rozrywkowy. Trzymał w ręku joysticka i z uśmiechem na ustach grał w jedną z moich niewypróbowanych jeszcze gier video. Ubrany był już nie w elegancki frak, a w podobne do moich dresy i białą koszulkę, idealnie dopasowaną do jego torsu.Nie trudno było się kapnąć, że pod względem garderoby wyglądamy jak zaginione bliźniaki.
    - Jestem - rzuciłam przy wejściu i zajęłam miejsce obok niego na drugim pufie, wygodnie opierając się na jego miękkim oparciu. - Zdążyłeś przebrać się w domu?
    Podał mi drugiego joysticka i spojrzał na mnie z uśmiechem, włączając do gry.
    - Szybko się uwinęłaś, obstawiałem czekać na ciebie z dwie godziny - zauważył rozbawiony, wykonując manewr swoim pilotem. - Wybacz, że naruszyłem nieco prywatności, ale kiedy zobaczyłem tę grę, nie mogłem się powstrzymać...
    - Spoko, nie ma problemu - zaśmiałam się, wreszcie czując, jak moje ciało rozpoczyna proces odstresowania. Uwielbiałam grać w gry video. Nie należałam do dużej grupy dziewczyn, które w dzieciństwie nie widziały świata poza swoimi lalkami i mini kuchenkami, udając gospodynie i gotując obiadki swoim pluszowym misiom. Od zawsze wolałam spędzać czas na wspinaczce na drzewach, majsterkowaniu w garażu dziadka, czy graniu u Harrego na konsoli. O tak, to był mój świat.
    - Niezła jesteś w te klocki - powiedział Axel, kiwając głową z uznaniem. - Przyznaj się, że już w to grałaś!
    - Po prostu jesteś za słaby dla mnie - śmiałam się, skacząc moim ludzikiem po odłamkach skał wokół lawy i uciekając przed krwiożerczymi zombie.
     Oboje nie zwracając uwagi na upływ czasu pochłonęliśmy się w grze, śmiejąc się do rozpuku z głupawych tekstów Axela, które rzucał niemal co chwilę. Z każdą minutą czułam, że lubię go coraz bardziej i podoba mi się spędzanie czasu w jego towarzystwie, mimo że był mi właściwie obcym człowiekiem.
     Blondyn mówiąc, że ma dziś wolny dzień faktycznie postanowił podarować mi świetne kilka godzin. Po skończonej rozrywce przed plazmą zdążyliśmy zrobić sobie mały spacer po mini dżungli, przejechać się gokartami po moim torze piętro niżej, a także zjeść przepyszne hamburgery, które upichciłam w "magicznej" kuchence. Axel pochłonął swoje trzy w zaledwie trzy minuty. Nim się spostrzegliśmy, dobiegła godzina dwudziesta.
    - A tak właściwie, jak znalazłeś przełącznik na tryb rozrywkowy salonu? - zaciekawiłam się, kiedy z pełnymi brzuchami włóczyliśmy się z długich schodów na drugim piętrze.
    - Nie zabezpieczyłaś go do końca - zachichotał. - Poza tym byłem to raz z Eydenem, kiedy trwały jeszcze budowy, a  takich bajerów się nie zapomina.
    - Ach tak - zaśmiałam się, zeskakując z ostatniego stopnia. - Na co mamy teraz ochotę? Masz w ogóle jeszcze czas? - zaniepokoiłam się.
    - Mam cały dzień - przypomniał mi. - Proponuję wyjść na dach, z tego co pamiętam jest tam taras, a zaraz zmieni się pora nocna.
    Zgodnie z niezłym pomysłem Axela z bólem w nogach znów wspięliśmy się po nieszczęsnych schodach, tym razem na sam szczyt rezydencji.
   
    - Czy tu nie ma jakiejś windy? - jęknęłam, kiedy łapiącej oddech Axel pomógł postawić ostatni krok. Rozejrzałam się po małym pomieszczeniu z kanapą w kącie, od którego odchodził korytarzyk.
    - Pewnie jest - stwierdził po namyśle. - Ale trzy hamburgery same się nie spalą. - mrugnął okiem zaczepnie.
    - Nagle zachciało ci się dbać o linię? - zaśmiałam się i podążyliśmy dalej, w stronę stojącej na końcu wąskiego korytarzyka metalowej drabinki.Otwór nad nią okazał się być bardzo mały, jednak z drobną pomocą blondyna nareszcie znalazłam się na dużym, odkrytym terenie, ogrodzonym szklaną ścianką o wysokości około metra. Na dachu.
   Kiedy Axel zwinnie dołączył do mnie, z niecierpliowością podskoczyłam do barierki i wstrzymałam oddech.
     Widok z dachu dosłownie zapierał dech w piersiach. Na dworze było jeszcze jasno, toteż przepiękna panorama miasta Destino była bardzo dobrze widoczna i zachwycała każdym swoim centymetrem.
   Chwyciłam dłońmi skraj barierki i chłonęłam wzrokiem rozpościerające się przed nami białe budynki podpierane kolumnami, idealnie przycięte okrągłe korony drzewek równo posadzonych, zadbane chodniki, tworzące sieć wokół całego miasta, czy schludnie przykoszone trawniki i dzikie łąki w oddali. Na samym końcu, tuż przy linii horyzontu wyrastał spod ziemi pokryty złotem ogromny, lśniący pałac Pary Królewskiej - nie trudno było go pomylić z innym budynkiem. Dalej zaczynały się już tylko skaliste góry o zachwycających ośnieżonych szczytach, a po drugiej stronie, tam, gdzie rozpościerała się gorąca pustynia w oddali ciągnęły się mroczne wąwozy.
    Axel wyjaśnił mi, że większość budowli tutaj stanowi biura i pomieszczenia przechowujące skomplikowane procesy pracy, a nieliczne domki służą tylko za mieszkania pracowników. Dlatego właśnie ulice świeciły pustkami, co pewien czas jedynie wychynął zza rogu jakiś zgarbiony urzędnik w garniturze, dzierżący u boku małą teczuszkę.
    - Tu jest cudownie! – zachwycałam się, przesuwając się o kilka metrów tak, by móc napatrzeć się na całe miasto. Axel kroczył cierpliwie za mną, odpowiadając cierpliwie na rzucane przeze mnie pytania na temat okolicy. - Miałeś świetny pomysł, by tu przyjść!
    - Poczekaj, aż się ściemni - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak i spojrzał na swój biały zegarek. - Jeszcze kilka minut.
    Przesunęliśmy stojące w kącie leżaki na sam środek i zajęliśmy na nich wygodnie miejsca. Położyłam sobie dłonie na brzuchu i z napięciem czekałam na to, co zapowiedział Axel.
    - Ty też tutaj mieszkasz? - dotarło do mnie, jak mało wiedziałam o moim całodniowym rozmówcy. Blondyn leżał, podpierając się łokciem pod głową.
    - I tak, i nie - odparł. Zmarszczyłam brwi.
    - Masz dwa mieszkania?
  Nim zdążył mi odpowiedzieć, zachmurzone niebo nad nami nagle ściemniło się, wpadając w mroczną, granatową barwę, przy towarzyszącej temu cichej, relaksacyjnej melodii, granej według mnie na flecie.
    - Kto to gra? - zdziwiłam się, obserwując sunące po ciemnym niebie chmury.
    - To zaprogramowana kołysanka - odparł Axel i przymknął oczy. - Trwa tylko chwilę. Jaka szkoda, że tej nocy nie widać gwiazd, wspaniale się je ogląda przy tej muzyce.
     Milczeliśmy, wsłuchując się we wrażliwe dźwięki harfy i fletu, które omotały nasze umysły. Przymknęłam powieki, by móc wpuścić przed siebie wspomnienia starego domu w Fort Nelson, w którym spędziłam wspaniałe dzieciństwo. Przypominałam sobie chwile z April, a potem już rozmowy i spędzony czas z Alex i Amy. Myślałam o tym, jak poznałam Eydena, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy w sekretariacie szkolnym, albo jak zaskoczył mnie w lesie, kiedy straciłam nagle przytomność, a on zeskoczył z drzewa, które waliły się przede mną jak zaklęte. Teraz, z perspektywy czasu potrafiłam zauważyć, jak wiele zmieniło się w moim życiu. Czy coś w ogóle zostało z mojego starego życia i będę w stanie do niego wrócić?
     Cicha melodia dobiegła końca. Potrzebowałam chwili, by odnaleźć w sobie siłę na otworzenie oczu. Spojrzałam nieprzytomnie na Axela. Leżał, wpatrując się uważnie w niebo i tak jak mnie pochłonęły go myśli.
     - Kołysanka przywołuje wspomnienia - wyjaśnił po dłuższej chwili. - Nieraz ulegałem jej urokom na dobre półgodziny, trzeba uważać. - Uśmiechnął się.
     - O czym myślałeś? - spytałam, nie potrafiąc ukryć ciekawości. Axel spochmurniał.
     - To bardzo długa historia... Ale wiesz co? - spojrzał na mnie z powagą. - Uważam, że mogę ci zaufać, bez względu na to, co okaże się po rozprawie.
    Uniosłam brwi, nie rozumiejąc, co ma na myśli.
     - Wiesz, długo o tym z nikim nie rozmawiałem - kontynuował. - Ale nieprzerwanie wciąż męczę się z tymi dręczącymi  myślami, z tą rozrywającą tęsknotą...
     - Z tęsknotą za kim? - spytałam, przewracają się na bok twarzą do niego.
     - Za nią. - Posmutniał jeszcze bardziej, choć na jego ustach pojawił się słaby uśmiech. - Kiedyś ci o niej opowiem więcej, kiedy będziesz w stanie więcej zrozumieć.
    Zastanowiłam się nad jego spokojnymi słowami. Axel był zakochany! Jakże inaczej mogłam teraz na niego spojrzeć! Ciekawe kim była ta dziewczyna, czy go znała? Czy patrzyła na niego w ten sam sposób, co on na nią?
      - Nie możesz się z nią spotkać? - zaciekawiłam się, chcąc mu w jakiś sposób pomóc. Jakkolwiek.
      - To chyba nie jest takie proste, jak uważasz - zauważył. - Randki na ziemi są o wiele wygodniejsze.
      - Z którego Redanu jest ta dziewczyna?
   Axel westchnął i wbił we mnie odmieniony, pełen sennego zamyślenia wzrok.
      - Jesteśmy z tego samego.
  Już chciałam wyrazić swoją aprobatę, kiedy przerwał mi smutnym głosem:
      - Ale w tym cały problem, Noemi. Jesteśmy tak blisko siebie, ale nie możemy się spotkać. Mimo, że jesteśmy pozornie wolni i potrafimy dotrzeć do każdego zakątka na ziemi, nie możemy się poznać bliżej. Poza tym... - urwał, pochmurnie marszcząc brwi. - Poza tym ona kocha chyba kogoś innego.
    Posłałam mu rozczarowane spojrzenie i oparłam na chwilę dłoń na jego ramieniu, w geście pocieszenia. Na samą myśl, że ma złamane serce coś zmroziło mnie od środka. Nim się spostrzegłam zaczęłam traktować go jak przyjaciela.
 Czułam, że skoro Axel tak otworzył się przede mną, mam teraz jedną z nielicznych okazji, by przekonać się, z kim właściwie rozmawiam.Tak, to była ta chwila, w której nic nie byłoby nietaktowne.
     - Axel - zaczęłam powoli, siadając na leżaku. - Spędziliśmy dziś cały dzień, a ja nawet nie wiem, kim jesteś...
   Pokiwał głową, jakby uznał, że jest gotowy, by wyznać mi prawdę. Wstał ze swojego miejsca i równym krokiem zaczął iść przed siebie przez cały dach. Obserwowałam go uważnie, nie chcąc przegapić ani jednego ruchu, który okazałby się nieludzki. Axel oddalał się ode mnie coraz bardziej, aż w końcu znalazł się na skraju, tuż przy szklanych ściankach odgradzających nas od przepaści. Wstałam ze swojego leżaka, chcąc mieć lepszy widok. Blondyn z niezwykłą łatwością wskoczył na barierkę, ustawiając się twarzą do mnie. Zachował idealną równowagę i wyprostował się.
     - Axel, to niebezpieczne! - krzyknęłam, zasłaniając usta dłońmi. Boże, co on robił?!
  Posłał mi uspokajające spojrzenie. Wpatrywałam się w niego, wstrzymując oddech.
Blondyn nagle zdjął koszulkę, odsłaniając swój blady, umięśniony tors.
 
     Zamarłam.
  
     Znad jego ramion pojawiły się nagle dwa, wielkie białe skrzydła, każde o długości około półtora metra, rozwijając się i prostując lśniące pióra.
     - Jestem Aniołem Stróżem - Axel wzbił się w powietrze i niczym biały ptak z prędkością błyskawicy odleciał w stronę czarnego, pochmurnego nieba.



ⓢ▲ ▲ ▲ⓑ

Cześć i czołem! =D Dziękuję, że wytrwałyście do końca rozdziału i mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu i nie zawiodłyście się w żaden sposób..:)
   Dziękuję za kolejne wbitki (27 tysięcy) i komentarze, jesteście wspaniałe i przeeekochane <3
Jak wiecie mój blog nie jest do końca blogiem, tylko książką, którą po podrasowaniu i przedłużeniu nieco rozdziałów zamierzam wydać (Oby się udało! :c ) Przepraszam, że rozdziały dodaję mniej więcej co tydzień, ale bardzo się do nich przykładam, a teraz  idę do liceum na kierunek bio-chem, co oznacza duuużo mniej czasu na pisanie. W każdym bądź razie pisać będę, a rozdziały będą teraz dłuższe, zgodnie z Waszą prośbą, by później mieć mniej do poprawiania =)
Mam nadzieję, że wciąż czytacie Second Breathe i nie opuściłyście zakręconego świata Noemi Edwards, bo akcja tej powieści dopiero się rozkręca i wiążę z nią dużo nadziei :)
   W tą książkę wkładam sporo pracy i czasu, mam więc nadzieję, że nagrodzicie mnie chociaż jednym słówkiem w komentarzu, wyrazicie swoją opinię, cokolwiek...
    Jeśli macie jakieś pytania, piszcie mi je na asku lub zapraszajcie mnie na fejsie (link w opisie na asku).
   #Seconders rządzą! :*


   

     
   

    

     
   

 
 

36 komentarzy:

  1. Pierwsza haaa!! :*
    Jesteś cudowna, rozdział był idealny <3 Ta końcówka.. po prostu oslupiałam :D
    Czytam to i bede czytać tak długo, jak bedą rozdziały <3 SB jest boski i należę do #Seconders :) Powodzenia w nowej szkole :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham Twojego bloga ! <3
    Ten rozdział był świetny! I nowa postać Axel- jakie było moje zaskoczenie, gdy na końcu powiedział Noemi, kim jest. *o*
    Powodzenia w dalszym pisaniu, piszesz fantastycznie i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, a potem KSIĄŻKI <3 Na pewno ją kupię, chciałabym ją z Twoim prawdziwym autografem :3 <3
    Jesteś wspaniała i trzymam za Ciebie kciuki.
    #Seconders :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osz cholera, dziękuję misiu za takie słowa! <3 Jesteś mega kochana:( :*

      Usuń
  3. jeju super*.*
    widzę tylko jedną wade w Twoim blogu..za rzadko dodajesz rozdziały :c
    masz super wyobraźnię i już nie moge się doczekać co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, co powiedzieć. Jak zawsze pewnie będę się powtarzać, ale rozdział był fantastyczny! Choć może i by długi, czytało mi się go strasznie szybko! Tutaj zaczynałam a już po chwili dowiaduję się, że Axel jest Aniołem Stróżem.
    Ciekawa jestem, co to za dziewczyna, ta, którą kocha Axel i co kryje się za tym, że nie mogą być razem - oprócz tego, że podejrzewa, że ona kocha kogoś innego :)
    Axel musiał wyglądać wspaniale, frunąc! Już to sobie wyobrażam..... *,*
    Dzisiaj będzie krócej, niestety. Wszystko mi się podobał, nic dodać nic ująć,
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju jak zwykle genialnie ;*
    czekam na następny ;3
    słowa nie mogą wyrazić jak wspaniała jest to książka / ρ σ ω є я σ ω α

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże! Jak ja kocham to opowiadanie! <3
    Mam nadzieję, że uda ci się wydać książkę :D Na pewno kupię i przeczytam :D
    Bardzo się cieszę, że są tak długie rozdziały :d Mogłabym czytać i czytać.
    Przepraszam za słownictwo, ale muszę.
    ZAJEBISTY ROZDZIAŁ, OPOWIADANIE I WSZYSTKO CO Z NIM ZWIĄZANE!!!
    No, musiałam, no ;) Axel jest po prostu świetny! Już myślałam, że w tym opowiadaniu nie będzie lepszego faceta od Eyden'a a tu bum! Pojawia się Axel :D
    Współczuje mu tej nie odwzajemnionej miłości :/ Na początku nasunęło mi się, że chodzi mu o Noemi, ale to raczej nie możliwe. Nie wiem co jeszcze powiedzieć xD
    Axel świetnie się zachował przynosząc Noemi do jej sypialni. Gdyby nie on to pewnie nadal by tam leżała nieprzytomna :/ No bo Eydan'a gdzieś wcięło i nie miał jak z nią być w tak ciężkiej dla Noemi chwili. Najpierw ją całuje i wgl, a potem ma ją za przeproszeniem w dupie. No ale jest jeszcze opcja, że miał coś bardzo ważnego do załatwienie. Moge się założyć, że jak tylko się "pojawi" to zacznie ją opierniczać, że go nie posłuchała -,- Axel jest inny., Porozmawiał z nią i spróbował z rozumieć. Kolejny plus dla niego :) Mam nadzieję, że po dniu spędzonym w swoim towarzystwie będą się jeszcze spotkać i nadal przyjaźnić. Bo zaprzyjaźnili się. To jest pewne ;) Zastanawia mnie też jak będzie wyglądała ta "rozprawa" i czy Noemi dostanie za to jakąś karę... A jeszcze bardziej mnie ciekawi kogo Aniołem Stróżem jest Axel? :D
    Na tym dachu musiało być przepięknie *-* Normalnie zazdro :D A jeszcze lepiej musiał wyglądać Axel frunąc :D
    Normalnie cały czas o tym Axel'u piszę xD Normalnie lol mi mnie xD
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, jejkuuu kochanaa! <3 :* Aż mi się tak ciepło na serduszku robi:( <3

      Usuń
  7. O MÓJ BOSZEE:) JAKIE TO ZAJEBISTE!!! WYBACZ Z CAPSLOK'A, ALE NIE WIEM JAK MAM WYRAZIĆ SWE UCZUCIA!!! UGHH...OGAR:P

    Dobra.. już ogarnięte. Pierwsze odczucie: + OMG (musisz to sobie wyobrazić)
    Paszcza rozdziawiona xd:)
    Zaskoczyłaś mnie AXELEM. Piękne ostatnie akapity i to :,, Jestem aniołem stróżem'' a później ten looot :)
    Trochę się domyślałam, że jest Aniołem, ale czekałam, czekałam i czekałam, bo chciałam niespodziankę. Powiem ci, że z każdym zdaniem traciłam nadzieję, bo złamane serce i wgl, i wydawyło mi się, że to kim jest zdradzi w nn rodziale. Ale nie! Noemi wreszcie zadała to pytanie, a on odpowiedział. Super miły (i zapewne zajebiście PRZYSTOJNY) z niego Anioł :*
    Ale jestem trochę zła na Eydena. Bo jednak on powinien ją odnaleźć, i JĄ tu przynieść a nie Axel. Myślałam, że coś między nimi będzie, a on zostawił Noemi samą i... Zwiał. Jakbym była podła to nawrzeszczałabym na niego (mentalnie xd) ale po prostu, mimo tego błędu, nie potrafie się na niego gniewać ♡. Zakochałam się w prawie każdej postaci a w nim i Noemi sczególnie. Teraz jest jeszcze kochany Axel <3.
    I ciebie też kocham :) Moje serduszko zabiło kilka razy szybciej, gdy w notce napisałaś, że akcja powieści dopiero się rozkręca. Nie chcę się rozstawać z tym opowiadaniem :(. Nie chcę żebyś je kończyła, mogłabyś pisać historię Noemi do końca życia! Nigdy by mi się nie znudziło. Nie gdy ty piszesz :3
    Ale rozumiem, że chcesz wydać książkę, którą oczywiście kupię. Ale mam nadzieję, że będzie miała z trzy tysiące stron, albo będzie kilka cudownych tomów <3
    Chciałam ci jeszcze podziekować za miłe słowa na moim blogu:3 KC ♡
    http://magiatomojezycie.blogspot.com/
    Nowy rozdział , uhuu :D

    #Seconder ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże serduszko mi szybciej zabiło jak ja to przeczytałam! *_* khgfghjksj jeju tak się cieszę, że Ci się podoba, i dziękuję za takie słowa, maaatkoo <3

      Usuń
    2. Zajebiste *-*

      Usuń
  8. Świetny :* ale jak ja tego nienawidzę, kiedy nas tak trzymasz w niepewności, haha :* czekam na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak! Chociaż raz coś przewidziałam u ciebie :-P wyczułam że Alex może być Aniołem Stróżem. Jest niesamowity :-) zjawił się w dobrym momencie i zatroszczył o Noemi. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawi i uchyli rąbka tajemnicy ze swojej historii :-)
    Kawał dobrej roboty wychodzi spod twoich rąk :-) podziwiam i gratuluję :-) bardzo mnie cieszy, że dużo przed nami :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja kocham tą książkę.. nie umiem tego wyrazić słowami XD <3 jesteś niesamowita !! Chcę cie spotkać, mieć autograf na książce, wszystko hah, pisz nn szybko :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu jezu jezu <3 Genialne, fantastyczne i wszystko naraz *-* Jesteś boska, rozumiesz?! Chce więcej XD <3

    OdpowiedzUsuń
  12. świetna ksiązka

    OdpowiedzUsuń
  13. Super wpiss świetna książka <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham!! <3 domyślałam się że jest Aniołem. Cudowny jest ^^ lepszy niż Eyden. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bosze cudo <3 kiedy nn? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki xx :*
      postaram się w następnym tygodniu..:)

      Usuń
  16. O jeny. Zamarłam dosłownie jak Noemi xd
    :DD
    Podoba mi się ten Axel ;3
    Co się stało z Eydenem? ;o

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam ! :) Chcę cię poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Adwards :) Szczegóły na moim blogu http://pocalunekmroku.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiem tyle .. Jestem #seconder i nigdy nie bd tego żałować! To jest najlepszy blog świata! Gdy wydasz książkę to ją napewno kupie!! A teraz ten Alex zaskoczyło mnie to że jest aniołem stróżem <3 a Eyden mnie wkurzył trochę =\ Powinien z nią być! Ale dzięki temu nowa postać *,* / Asia

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu to jest świetne <3 Powinnaś to wydrukować i gdzieś się z tym zgłosić hehe c:

    OdpowiedzUsuń
  20. Hejka miśku <3 wpadnij do mnie na nexta pt: ,, Wspomnienia i troszkę nowości" na http://magiatomojezycie.blogspot.com
    :*
    Mam nadzieję, że Ci się spodoba <3

    OdpowiedzUsuń
  21. hej :* super piszesz mam nadzieję, że uda Ci się wydac książkę ,masz talent dziewczyno :) po prostu brak mi słów !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy nast rozdział? :( czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  23. To w SB są też Anioł y? XD Lol.
    Fajnie Ci to idzie.
    Pewnie napisalabym cos wieceh, ale 2 w nocy jest i wgl..... xd

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej:3 zapraszam Cię na nowy rozdział u mnie^^
    magiatomojezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Seconders czekają już ponad miesiąc... ;_; kiedy nowy rozdział???

    OdpowiedzUsuń