środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 4

    Szkoła była znacznie większa, przestronniejsza i okazalsza od mojej w Fort Nelson. Tutejsi licealiści pochodzili z różnych stron świata; było tu więcej czarnoskórych, oraz tych o azjatyckiej urodzie. Razem z Harrym wkroczyliśmy do szatni, przed którą kłęblili się uczniowie. Jako jedna z nielicznych nie miałam na sobie żadnego okrycia.
    - Nie jest ci zimno? - spytał mnie Harry, zdejmując swoją kurtkę i podając ją szatniarce.
    - Gorąco - odparłam, wzruszając ramionami. - Widzę, że odzwyczaiłeś się już od kanadyjskiego klimatu - dodałam z uśmiechem.
     Chłopak oprowadził mnie szybko po większości korytarzy i pokazał sale lekcyjne, wciąż trzymając mnie za rękę. Na nasz widok (a raczej na mój) niektórzy wymieniali między sobą rozbawione spojrzenia. Ta akcja z parkingu musiała naprawdę idiotycznie wyglądać. Westchnęłam. Przelotnie przejrzałam się w szybie od drzwi i szybko poprawiłam sobie włosy.
     Stanęliśmy przed sekretariatem, kiedy Harry puścił mój dłoń.
     - Tu odbierzesz plan lekcji - poinformował mnie - Zostało pięć minut do dzwonka, mam matmę z Bannerem - skrzywił się. - Na pewno sobie poradzisz.
      - Harry - zatrzymałam go ręką, zanim się odwrócił - Naprawdę jeszcze raz ci dziękuję, za wszystko. Nie wiem jak to się stało z tym autem..
      - Ja też nie - zaśmiał się serdecznie - Wypadło ci koło, jesteś pewna że dobrze je wstawili?
      - Wiesz, że się na tym nie znam - wyjąkałam.
      - Nie przejmuj się - dodał już poważnie. - Nie było wcale tak źle, zawsze mogłaś się na środku parkingu jeszcze przewrócić, nie?
    Pierwszy raz dzisiaj uśmiechnęłam się, tak po prostu, bez przymusu. Harry jak zawsze działał na mnie jak proszek rozweselający.
     - Do zobaczenia w stołówce? - uśmiechnął się przyjaźnie i zniknął za rogiem, pędząc na lekcję.
     - O ile trafię... - mruknęłam do siebie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi go brakowało przez ten czas.Wypuściłam powietrze z ust i weszłam do sekretariatu.
   Pomieszczenie było bardzo przytulne, na pomarańczowych ścianach ułożona była schludna boazeria, a na wielu półkach stały paprotki. W rogu stał jakiś brunet, przeglądający gazetki. Podeszłam do lady, za którą stała ruda kobieta o miłym spojrzeniu.
    - Dzień dobry, przyszłam...
    - Się zameldować?- dokończyła za mnie z uśmiechem. Kiwnęłam głową. No proszę, a jednak byli tu jacyś normalni ludzie.
    - Jak się nazywasz skarbie? - spytała mnie i podeszła do wielkiego regału z małymi szufladkami, na których ponaklejane zostały literki.
    - Noemi Edwards.
Sekretarka zaczęła grzebać w odpowiedniej przegródce i wcisnęła mi w ręce dwie karteczki. - Proszę, oto twój plan lekcji, plus spis nauczycieli. - Nie zapomniała o promiennym uśmiechu.
    - Dziękuję, to wszystko? - spytałam. Kobieta pokiwała głową, odwzajemniłam uśmiech. Odwróciłam się w stronę drzwi i zaskoczona zauważyłam, że brunet, siedzący w fotelu posyła mi ostre, niemal wiercące na wylot spojrzenie. Zatrzymałam się, zbita z tropu.
   - Co jest, skarbie? - sekretarka spoglądała na mnie troskliwie znad papierów. - Może usiądziesz się na spokojnie w fotelu?
    Spojrzałam na nią, a potem znów na chłopaka. W pokoju stał tylko jeden fotel. Miałam usiąść mu na kolanach czy co? Brunet uśmiechnął się szeroko, rozbawiony moją zdezorientowaną miną, ukazując białe, proste zęby. Z odległości dwóch metrów zauważyłam, jaki ma intensywny kolor oczu. Błękit. Poprawił sobie ułożone starannie na żel włosy i znów wwiercił we mnie wzrok.
   - Nie, dziękuję.. Do widzenia - szybko opuściłam sekretariat i oparłam się o drzwi po drugiej stronie. Jezu, czy ci wszyscy ludzie mnie aż tak tu nienawidzą? W Kanadzie nie mieli takiego problemu z zaakceptowaniem mnie. Zawsze wydawało mi się, że jestem miła.
    Odetchnęłam głęboko i mrużąc oczy wpatrywałam się w nowy plan lekcji. Małe literki krążyły mi w oczach. Podniosłam głowę i ruszyłam na pierwszą lekcję angielskiego, z niejaką profesor Turner.
    Weszłam do sali z numerem 266 razem z dzwonkiem. Za biurkiem dostrzegłam wysoką, młodą kobietę o przyjaznym wyrazie twarzy. Blond włosy spięła w estetyczny kok.
    - Musisz być Noemi - uśmiechnęła się do mnie, szukając czegoś w dzienniku. Przytaknęłam. - Proszę, podpisz się tu. - podała mi małą karteczkę, na której złożyłam staranny podpis. - Znajdź sobie wolne miejsce - dodała po chwili, wskazując na klasę.
    Zauważyłam tylko dwa wolne miejsca - jedno obok jakiejś dziewczyny w środkowym rzędzie, i drugie obok obleśnego grubasa, dłubiącego sobie w nosie. Wybrałam pierwszą opcję i zajęłam szybko miejsce, bojąc się, że nauczycielka się rozmyśli. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie łagodnie.
     - Hej, jestem Amy - odezwała się, kiedy skończyłam układać na blacie podręczniki.
     - Hej, Noemi - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.
     - I jak, podoba ci się u nas? - spojrzała na mnie zachęcająco.
Miałam ochotę odpowiedzieć coś zupełnie innego, niż nakazywała etykieta, ale ostatecznie siłą woli się powstrzymałam.
    - Jest bardzo...fajna - wypaliłam. Miałam nadzieję, że zabrzmiało to choć trochę wiarygodnie. Amy połknęła haczyk.
    - Super. Jesteś z Kanady, prawda? - straciła kompletnie zainteresowanie rozpoczętą lekcją i odwróciła się do mnie na krześle.
    - Skąd wiesz? - zdziwiłam się.
    - Cóż... - Amy zmieszała się - Dużo osób mówiło o twoim przyjeździe, jeszcze dzisiaj.
     Dobry Boże. Nie sądziłam, że plotki w tej szkole aż tak szybko się rozchodzą. Człowiek przeprowadza się do innego kraju, a tam i tak wiedzą o tobie więcej, niż ci się zdaje. Chyba zauważyła moje zmieszanie, więc zwinnie sprowadziła rozmowę na inny tor.
    - I jak tam jest? - zapytała zaintrygowana.
    - Zimniej na pewno - stwierdziłam i zapisałam w zeszycie kilka pojęć z tablicy, by w razie czego mieć notatkę z lekcji.
    - Faktycznie masz jaśniejszą karnację - zauważyła Amy.
Teraz byłam jeszcze bledsza, dostrzegając, że grubas za nami po kryjomu wciska sobie do ust pączka.
    - Proszę o ciszę! - zagrzmiała z pozoru łagodna nauczycielka, waląc dziennikiem o swoje biurko.

     Idąc z Amy w stronę stołówki porównałyśmy plany lekcji. Zadowolona zauważyłam, że chodziłyśmy jeszcze razem na kilka przedmiotów. Polubiłam ją, będąc w jej towarzystwie nie czułam się aż tak samotna.

    Przepychałyśmy się przez tłum uczniów, biegnących na obiad i stanęłyśmy w kolejce. Wzięłam sobie na tacę puszkę coli i pierwszą lepszą kanapkę zza szyby.
   - Hej, Noe! - usłyszałam za plecami i dostrzegłam Harrego, kiwającego do mnie w zapraszającym geście ręką. Siedział przy stoliku razem z kumplami, w których rozpoznałam te wstrętne typy z parkingu. Amy spojrzała na mnie pytająco.
   - Przepraszam - powiedziałam bezgłośnie do chłopaka, wskazując głową na jego towarzyszy. Uśmiechnął się smutno i powrócił do rozmowy.
   - Chodź do nas - odezwała się Amy i pociągnęła mnie za sobą do stolika, przy którym siedziały jeszcze trzy dziewczyny. - Hej, poznajcie Noemi. - zwróciła się do nich i zajęła miejsce koło czarnoskórej dziewczyny, która uśmiechnęła się do mnie promiennie. Jej białe zęby bardzo kontrastowały z ciemną skórą.
    - Hej, jestem Lea - powiedziała, potrząsając czarnymi, kręconymi włosami. - A to Alex i Jannet.
Pokiwałam do nich głową na przywitanie i upiłam łyk z coli. Była chłodna, orzeźwiająca - w sam raz na dzisiejszy dzień.
   - Jesteś z Kanady, prawda? - Alex pochyliła się podekscytowana nad stolikiem. O nie, kolejny zestaw pytań na dziś. - Zawsze chciałam tam pojechać, tam musi być tak...
   - Oh, przestań już - zgasiła ją znudzonym głosem ładna blondynka, przewracając oczami. - Idę coś załatwić z facetem od fizyki, na razie - rzuciła i wyszła ze stołówki, przykuwając wzrok większości chłopaków z pomieszczenia.
    - Nie zwracaj uwagi na Jannet - rzekła Amy, kończąc swoją sałatkę - Ona już tak ma.
    Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam swoją kanapkę. Co jak co, ale jedzenie mieli tu lepsze od tego w Fort Nelson.
  Kiedy przerwa dobiegała końca, a Lea z Alex były pochłonięte rozmową o końcu świata, Amy przysunęła się do mnie i spytała przyciszonym głosem:
    - A ty przyjaźnisz się z Harrym, nie? - grzebała niby to od niechcenia plastikowym widelcem w swojej sałatce.
    - Można tak powiedzieć. - odparłam z łagodnym uśmiechem.
  Pokiwała głową.
    - Jest bardzo zabawny.. uroczy, słodki... - wypaliła nagle ożywionym głosem.
   - Słodki? - przerwałam jedzenie swojej kanapki i wbiłam zaskoczony wzrok w dziewczynę.
   - Słuchaj, jeśli jest już przez ciebie zajęty, to ja...
   - Co? - zaniemówiłam - Podoba ci się Harry? - spytałam, starając się zachować przyzwoitą powagę.
   - Aż tak to widać...? - Amy zarumieniła się. Przybrała minę, jakby cały dzień żyła właśnie dla tego momentu.
   - Nie, to znaczy.. Sama przyznałaś. - spojrzałam przez ramię na zajętego rozmową chłopaka. - My nie jesteśmy razem, to mój przyjaciel z dzieciństwa.
   - Czyli... - przygryzła nerwowo wargę i wgapiła się we mnie pytająco.
   - Czyli nie mam nic przeciwko - zaśmiałam się i odchyliłam na krześle. Amy odetchnęła z ulgą i z rozmarzonym wzrokiem oparła się o stolik. Spojrzałam jeszcze raz na Harrego. I nagle znikąd dobiegło mnie kłujące uczucie zazdrości i nękające pytanie, czy na pewno dobrze zrobiłam.


    *************************************************

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :) Komentujcie, a kolejny rozdział postaram się dodać w przeciągu dwóch, trzech dni :)
http://ask.fm/MagdaBrunke



   
  

9 komentarzy:

  1. Jejku... To jest boskie *-*
    Mam nadzieję że kolejny rozdział będzie niedługo c: ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ledwo skończyłam, a mam już ochotę na więcej :)
    Wpadłam już po pięty... to na sto procent uzależnienie :/// hahaha ♥
    Pozdrawiam i życzę Ci mnóstwa pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Okeyyyy to jest pierwszy blog, w którym nie ma słowa o Justinie a mi się spodobał. Tak na prawdę, na prawdę. Gratulację to jest świetne. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent ;** Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie tutaj! Będę zaglądać! ;)

    Zapraszam: milennpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej! Jakby co, to ja Cię zaprosiłam na fejsie :) Maj nejm is Natalie :D
    Ale przejdźmy do rzeczy.
    Wcale mnie nie zanudziłaś. Super wszystko opisałaś, mnie się podoba i to baardzo!
    Oj, robi się ciekawie. Ta akcja w sekretariacie z tym chłopakiem mnie zaintrygowała :) Już nie mogę się doczekać, aż to jakoś rozwiniesz - raczej jak ja do tego dotrę :D
    No i nowi bohaterowie :) A raczej bohaterki. Coś czułam, że którejś będzie się podobać Harry - a moja intuicja ostatnio mnie nie zawodzi.
    No nic, lecę czytać dalej. Może potem się rozpiszę.
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ;) A mogłabyś tak kiedyś w jednym rozdziale wstawić zdjęcia twojego wyobrażenia jak wygląda Neo? Chyba że już wstawiłaś bo jeszcze nie przeczytałam wszystkich rozdziałów a mam zamiar ;) Jeszcze raz świetny rozdział / Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj w zakładkę bohaterowie :)) Dziękuję !! :)

      Usuń