niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 22

    - Mamo, zostaw! - zawołałam rzucając torbę na podłogę i w mgnieniu oka znalazłam się przy stołku, na którym stała, wpadając prosto na nią. Mama chwiejąc się niebezpiecznie uniosła ręce do góry w geście zaskoczenia, straciła równowagę i z hukiem przewróciła się na ziemię.
    - Jezu, przepraszam! - pospiesznie zamknęłam drzwi szafy i podałam jej rękę. - Nie chciałam...
    - Co ty, na miłość boską, wyprawiasz?! - mama ciężko podniosła się z podłogi, masując sobie dłonią plecy.
    - Wszystko w porządku?
    - Będę miała przez ciebie siniaki - skrzywiła się i obdarzyła mnie zezłoszczonym spojrzeniem. - Co to miało znaczyć? Szukałam okularków do nurkowania, chciałam wybrać się na basen.
    - Zaraz ci je podam.
 Zgarnęłam taboret, wskoczyłam na niego i sprawiając pozory, że szukam okularków, przetrząsnęłam całą półkę w poszukiwaniu tajnego Regulaminu. Zmarszczyłam brwi. Fala paniki spłynęła na mnie, niczym wiadro gorącej wody. Byłam pewna, że to właśnie tu go ukryłam, pod strojami kąpielowymi i ręcznikami, jednak teraz nie było po nim ani śladu. To niemożliwe, abym go zgubiła! Nie mogłam go zgubić!
    - Masz je czy nie? - głos mamy wyrwał mnie z gorączkowych myśli.
    - Tak, tak - bąknęłam. Podałam jej podłużne opakowanie, po czym ostrożnie zeszłam ze stołka. - Jeszcze raz bardzo przepraszam...
    - Coś ty taka dzika dzisiaj? Ukrywasz coś w tej szafie, czy co? - spojrzała na mnie podejrzliwie, cofając się do drzwi. Uśmiechnęłam się niewinnie.
    - Nie wiem, co mnie napadło.
  Kobieta pokiwała głową, chwilę jeszcze zatrzymała na mnie czujny wzrok i nareszcie opuściła mój pokój. Dopiero kiedy usłyszałam, jak stąpa po stopniach schodów na dół, znów dopadłam do taboretu.
   - Znajdź się, gdzie jesteś... - mruczałam sama do siebie, gorączkowo przetrząsając ręczniki i akcesoria na basen. Już wyobrażałam sobie minę Eydena, kiedy mu powiem, że zgubiłam Regulamin.
A co, jeśli się okaże, że był tylko jeden egzemplarz? Przecież on mnie zabije, jak nic!
    Zajrzałam jeszcze pod łóżko, do komody, a nawet przetrzepałam skrzynię na pościel - nic. Diabeł ogonem nakrył.
    Usiadłam na biurku po turecku, a na kolana wskoczył mi mój mały Dexter. Podrapałam go za uchem, powodując u niego cichy pomruk zadowolenia i wyciągnęłam z kieszeni telefon. A może by tak szybko skoczyć na własną rękę do pałacu w Redanie? Może znalazłabym drugi egzemplarz Regulaminu, podmieniła go i żyła dalej, puszczając ten nieszczęsny incydent w niepamięć?
    Nie. Nie byłam pewna, czy mam w sobie dość siły w obolałych nogach, by otworzyć przejście, poza tym Eyden na pewno dowiedziałby się o moich odwiedzinach. Ba, nawet sam Ozyrys. A wtedy miałabym poważny problem.
    Weszłam w kontakty i wbiłam wzrok w "Eyden<3". Postanowiłam schować dumę do kieszeni i po prostu zadzwonić, by dać się mu okrzyczeć. Fakt, to była tylko i wyłącznie moja wina, że zgubiłam Regulamin, więc powinnam ponieść wszelkie konsekwencje. Bóg wie, jak wielki błąd popełniłam.
     Nim zdążyłam wybrać jego numer, rozległ się dzwonek do drzwi.
     - Otwórz! - odezwał się głos mamy z łazienki. Zeskoczyłam z biurka i szybko zbiegłam po schodach, przytrzymując się chyboczącej się drewnianej poręczy. Przekręciłam klucz w drzwiach, nacisnęłam klamkę i stanęłam jak wryta.
     - Eyden? - wymamrotałam, gapiąc się na jego wściekłą twarz.
     - Jesteś sama? - spytał, zaciskając zęby. Pokręciłam przecząco głową, a ten złapał mnie za rękę i wyciągnął na dwór, zatrzaskując za nami drzwi. Pociągnął mnie na podjazd, tak, abyśmy byli częściowo zasłonięci od drogi kilkoma drzewkami.
     - Coś się stało? - spytałam niewinnie, oswobadzając się z jego uścisku, choć doskonale wiedziałam, o co chodzi. Eyden prychnął, sięgnął za pazuchę swojej skórzanej kurtki i pomachał mi przed nosem Regulaminem. Odetchnęłam z ulgą.
     - To ty go masz? Tak się bałam, że go zgubiłam...
     - Ty nie rozumiesz? - przerwał mi, zaciskając silnie palce na okładce grubej księgi. - W ostatniej chwili udało mi się to zabrać, zanim dostałoby się w niepowołane ręce!
     Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknęłam. Czegoś tu nie rozumiałam.
     - Jak wszedłeś do mojego pokoju? - spytałam, zakładając ręce na piersi. Rzucił mi obojętne spojrzenie.
     - Przez okno. Wiesz, co by się stało, gdyby twoja mama to znalazła? Nie jestem w stanie ci za każdym razem chronić skóry, Noemi! - jego głos załamał się, powodując twardą chrypkę. Wypuścił powietrze z ust, próbując się uspokoić.
     Chwila,  moment. Okno mojego pokoju znajdowało się co najmniej cztery, czy pięć metrów nad ziemią...
     - Przepraszam, będę go lepiej pilnować... - wyciągnęłam nieśmiało ręce po Regulamin. - Miałam go dobrze ukryte, to był po prostu przypadek...
     - Nie istnieje coś takiego, jak przypadek i powinnaś o tym wiedzieć - odparł sucho Eyden i wręczył mi książkę. - Masz niecały tydzień, by go przeczytać, jasne?
    Oplotłam Regulamin ramionami, bojąc się, że zaraz może mi wyskoczyć z rąk i uciec.
  Dziwnie się czułam, kiedy Eyden był taki zły. Nigdy nie sądziłam, że o tym pomyślę, jednak brakowało mi jego złośliwego uśmieszku i ciętych ripost, skierowanych do mnie przy każdej możliwej okazji. Teraz natomiast miałam wrażenie, że zaraz wyciągnie siekierę. Jego złość, słowa, aura bardzo mąciła w głowie. Niemal czułam, jak wpływa na moje myśli i rządzi moimi emocjami. Eyden był mistrzem manipulacji.
    - Nie jest ci gorąco w tej kurtce? - spytałam cicho, próbując nieco rozluźnić atmosferę.
    - Tak jest mi dobrze.
 Ciekawa byłam, czy ma chłodne dłonie. Ja gotowałam się w moim podkoszulku, a co dopiero on w tej skórzanej kurtce! Mimo to jego nieskazitelna twarz nie została zaburzona ani jedną kropelką potu, a idealnie postawione ciemne włosy wciąż zaskakiwały perfekcją.
    - Coś jeszcze? - wzruszyłam ramionami, rozglądając się na boki. Do naszych uszu dobiegł warkot silnika, a na podjazd wjechało auto, którego kierowcą był jeden z kolegów taty ze straży. Ojciec siedział na fotelu pasażera.
    Rzuciłam szybkie zaniepokojone spojrzenie w stronę Eydena, który momentalnie zorientował się w swojej sytuacji.
     Tata opuścił samochód, wymienił się słowami krótkiego pożegnania z kolegą, po czym ruszył w stronę ganku z lekkim uśmieszkiem na twarzy po udanym dniu. Złapałam bruneta za dłoń (naprawdę była chłodna), próbując pociągnąć go bezgłośnie głębiej w drzewka, by ojciec nas nie zobaczył, jednak już on dobrze wiedział, co chce zrobić.
    - Jak dobrze, że pan już jest! - wystarczyła sekunda, by wyraz twarzy Eydena zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni na pogodny, a głos stał się znów przyjemny i pełen uroku.
    Tata odwrócił się w naszą stronę, a uśmiech momentalnie spełzł z jego pokrytej drobnymi zmarszczkami twarzy. Podreptałam zrezygnowana za chłopakiem, trzymając za plecami Regulamin i modląc się w duchu, by znów nie przegiął.
    - O co chodzi? Noe, kto to jest? - spytał mnie tata, ostrożnie schodząc z ganku. Eyden pochylił elegancko głowę i obdarzył go mocnym uściskiem dłoni. Nim zdążyłam się wytłumaczyć z tego całego cyrku, brunet przejął pałeczkę:
    - Nazywam się Eyden Hoggarth. Chciałbym pana spytać, czy mógłbym wziąć tę uroczą damę na bal - uśmiechnął się szeroko, a mi opadła szczęka.
   Jaki bal, do cholery?! Co ten imbecyl znów wymyślił? Poza tym nigdy nie raczył mi wspomnieć, że ma jakiekolwiek nazwisko!
    - No... - tata wpatrywał się podejrzliwie to w chłopaka, to we mnie, zbity z tropu. Był szczerze zaskoczony postawą Eydena i doskonale to widziałam. Uśmiechnęłam się do niego słabo, ale tylko dlatego, by nie zacząć płakać. - To gdzie ten bal?
    - W mojej szkole, niedaleko stąd. Odbędzie się za tydzień. Wpadłbym po Noemi około osiemnastej, oczywiście odwiozę ją do domu o przyzwoitej porze. - jego głos był wprost ukojeniem dla uszu. On nie mówił - on mruczał, pieszcząc uszy każdego, kto go słuchał. Tata skierował pytający wzrok na mnie i westchnął.
    - Skąd się znacie?
    - Uczęszczam do szkoły Noemi na zajęcia teatralne, na których się poznaliśmy. - znów mnie wyprzedził. Faktycznie, aktor był z niego wyśmienity. - Czy otrzymam więc pana zgodę?
    Skrzywiłam się ze zrezygnowaniem. Po oczach taty widziałam nutę niepewności, bo taki już po prostu był w tematach z chłopakami - totalnie uczulony na ich punkcie. Kiedyś mnie to denerwowało, ale teraz modliłam się, by ta cząstka zdrowego rozsądku w jego umyśle zwyciężyła i zabronił mi gdziekolwiek pójść z tym pomyleńcem.
     - Dobrze. Tylko nie ma wracać za późno! - manipulacja Eydena przejęła rozum taty w całości. Nawet nie spytał mnie o zdanie! Halo, ja tu wciąż jestem!
    Brunet uśmiechnął się szeroko, podał dłoń tacie, który kiwając głową ze wzruszeniem w oczach zniknął w progu domu.
     - Co to za cyrk? - ryknęłam, kiedy drzwi za nim się zamknęły, czując, jak moja twarz czerwieni się ze złości. - Gdzie pójdziemy? Znów na jakiś cmentarz, gdzie będziesz obmacywał czyjeś groby?! Albo wywleczesz mnie na jakąś polanę i będziesz... - Eyden z uśmiechem zatkał mi usta dłonią, mocno przyciągając do siebie i zaplatając wokół mnie ramiona, by zabrakło mi tchu. Przytrzymał mnie tak z kilkanaście sekund, aż w końcu wyrwałam się z jego silnego uścisku, ciężko dysząc i łapiąc oddech.
     - To dla ciebie - spoważniał i wyciągnął z kieszeni kurtki fioletową kopertę.
     - Co to jest? - bąknęłam.
     - Zaproszenie na bal, głuptasie - odparł.
     - W twojej szkole?
  Parsknął śmiechem, obdarzając mnie pobłażliwym spojrzeniem.
     - Przecież ja nie chodzę do szkoły, skojarz fakty, Noemi.
     - Skłamałeś - mruknęłam, otwierając ostrożnie kopertę.
     - Ty również kłamiesz. Kłamiesz każdego dnia, by nasza tajemnica nie wyszła na jaw. Przyzwyczaisz się, bez obaw.
     Puściłam to mimo uszu. Wyciągnęłam z koperty ozdobne, starannie wykonane zaproszenie na bal.
     - U Ozyrysa? - spytałam sucho. Brunet pokiwał głową i nagle znalazł się blisko mnie, nachylając głowę do mojej twarzy.
     - I radzę przeczytać Regulamin, nim bal się rozpocznie - szepnął mi do ucha.
   Zanim zdążyłam podnieść głowę i wysłać mu podejrzliwe spojrzenie, Eyden zniknął.








  
  


   

16 komentarzy:

  1. Muszę odpisać w tym miejscu, bo podejrzewam, że na mojego bloga możesz już nie zajrzeć. Nie będzie rewanżu (komentarza), bo nie o to chodzi chyba w blogowaniu? Jeśli Ci się spodobał mój blog, to będziesz go czytała z własnej chęci, a nie będziemy oddawać sobie komentarze. 22 rozdziałów to dość sporo i nadrabiać raczej nie będę i tematyka Twojego bloga raczej do mnie nie przemawia, ale okej Ty się tym interesujesz, więc twórz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie o to chodzi w blogowaniu, rewanż - miałam na myśli wpadnięcie na mojego bloga ;) Jeśli mój Ci się nie spodobał, mogłaś w ogóle nie komentować, zamiast sprawiać mi nieco przykrości, nie sądzisz? :) Ale każdy ma własne zdanie. Co do Twojego bloga, hmm, sama teraz już nie wiem.
      Również pozdrawiam i życzę miłego dnia (:

      Usuń
    2. Swoją odpowiedzią dałaś mi do zrozumienia, że nie czytasz u mnie tylko ze względu na treść.
      Przepraszam jeśli sprawiłam Ci przykrość, bo naprawdę nie chciałam! :) Przeczytałam fabułę i ona do mnie nie przemawia, ponieważ czytam blogi o tematyce siatkarskiej, kilka z bohaterami piłki ręcznej i tylko o to mi chodziło.
      Również miłego dnia :)

      Usuń
    3. Dobrze, nie kłóćmy sie, blogerkom nie wypada haha :) rozumiem i w miarę możliwości postaram się odwiedzać Twojego bloga. :)

      Usuń
    4. Oj tam, nie kłócimy, a wyrażamy własne zdania :)
      Jeszcze raz miłego dnia! :)

      Usuń
  2. Zajrzeć zaglądam z ciekawości, ale nie wiem czy tematyka bloga do mnie przemówi, bo czytam głównie opowiadania sportowe. Spróbuję nadrobić, ale nic nie obiecuję. Mimo to życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Po pierwsze: uwielbiam słowo imbecyl!!! :D To takie fajne słówko :D tak ciekawie brzmiące :D
    Oj, bal u Ozyrysa? No nieźle się będzie działo!! Już się zaczynam szykować na jakąś akcję, bo znając ciebie to ty już tam coś wymyślisz. I wiem, że to będzie zarąbiste! :)
    Eyden czuwa, widzę ;D Tak właśnie myślałam, jak się stanie, że jej mama nie zobaczy Regulaminu, a raczej co się stanie, żeby go nie zobaczyła. Zastanawiałam się nad tym, że Regulamin nagle stanie się niewidzialny, albo zmieni swoje położenie. A tu Eyden zapanował nad sytuacją. Bosko :D
    Pierwsza scena komiczna :D Na miejscu jej mamy zastanawiałabym się dlaczego moja własna córka nie pozwala mi zajrzeć do szafy i bardziej bym drążyła temat, ale to zależy od rodzica :D
    No nic, więcej nie wymyślę, bo nie tak dawno wróciłam z rajdu i nie mam siły myśleć :D Więc przepraszam!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! I na ballll! :)
    No cóż, fantasy nie wszystkich musi ciekawić, najważniejsze by powiedzieć, co się sądzi o danym fragmencie, czy widać potencjał, czy wyłapuje się jakieś błędy - to by na pewno pomogło i całkowicie nie zaszkodziło. Nawet jeśli się komuś tematyka nie spodoba. Nie każdy ma taki sam gust. Gdyby tak było, na świecie byłoby mega nudno :D
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Link do twojego bloga dostałam na asku i postanowiłam tu zajrzeć, ponieważ ostatnio nie miałam co czytać. Szczerze mówiąc to jest to pierwszy fantastyczny blog, który przeczytałam. Jakoś żadne opowiadanie do mnie nie trafiało i jakoś twierdziłam, że nie spełnia moich oczekiwań, ale twój blog jest wspaniały. *_* Przeczytałam wszystkie części i wkurzyłam się na siebie za to, że tak szybko to przeczytałam. xD Strasznie nie mogę się doczekać kolejnych fascynujących części. Twój styl pisania jest świetny. To trochę dziwne, że czytam mnóstwo fantastycznych książek, a to mój pierwszy blog tego tematu. Jestem miłe zaskoczona tym jak fajne jest to opowiadanie. Na pewno będę polecała twojego bloga swoim czytelnikom. :)
    Życzę dużo weny, bo nie łatwo coś takiego wymyślić. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za cudne słowa, to kochanee :c Ty jesteś kochana ! <3 xxx Cieszę się bardzo, że mój blog przypadł Ci do gustu, jejku <3

      Usuń
  5. No hej. :) Zostawiłaś link u mnie, więc postanowiłam wpaść. Szybko i z lekkością pochłonęłam ten rozdział. Bardzo przyjemnie się czyta, a i również masz bardzo interesujący styl pisania. :) Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochaaaam!!!!! <3 Najlepszy blog jaki czytałam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh co tu dużo mówić... Uwielbiam twój styl, wielbie Eydena i jego cudowną umiejętność błyskawicznego zmieniania ekspresji xP
    Za to (jak za każdym razem piszę) nienawidzę zakończeń. No ale co poradzić, kiedy takie są najlepsze dla autora..? (już ja coś o tym wiem xP)

    No dobra. To ją się już nie rozwodzę i czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kawał niezłej historii :) Wciągnęło mnie, nadrobiłam i czekam na dalsze odcinki :)
    Historia z wieloma tajemnicami zagadkami, odrobiną świata z innego wymiaru.
    Zdecydowanie jestem za zacieśnieniem kontaktów Noemi z Eydenem, chociaż... po jego rozmowie z Ozyrysem nabrałam wątpliwości. Te sytuacje z imprezy w Redenie i pod fontanną ... Czy on udawał czy to była chwila, gdy naprawdę pokazał trochę siebie?
    Może na balu nadarzy się okazja na jakieś romantyczne chwile ;) Poza tym, że ewidentnie nie mówią Noemi wszystkiego i chcą ją do czegoś wykorzystać...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. hej! ;3 serdecznie zapraszam na nową część opowiadania o Alicji: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/czesc-2.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Łał Super książka!!!, z niecierpliwością czekam na dalsze części . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń