niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 24

     I nagle znikąd pojawiło się to dziwne uczucie, kiedy dolna szczęka zaczyna drżeć, choć nie chce ci się płakać, a powieki dostają przerażających drgawek, żyjąc znienacka własnym życiem.
    A było już tak pięknie! Zdążyłam zapomnieć o tym wirtualnym zboczeńcu, którego skala okropności przewyższała tą należącą do Eydena, a to nie lada wyzwanie. Miałam teraz sporo na głowie - chwila nieuwagi i znów akcja się nakręca w najmniej oczekiwanym momencie, przyprawiając mnie o zawał już któryś raz z rzędu.
    Położyłam telefon na łóżku i bezgłośnie zsunęłam się na podłogę, odgarniając włosy z czoła. Koniec cackania się, panie zboczeńcu. Stanęłam na palcach i powoli zaczęłam skradać się przez pokój, starając się nie zapomnieć o oddychaniu. Poczułam nagły przypływ odwagi i pewności siebie, lecz kiedy tylko podeszłam bliżej szafy, obie te rzeczy zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.
    Teraz, albo nigdy, pomyślałam i położyłam dłoń na klamce, obejmując ją pieczołowicie palcami. Zmrużyłam mimowolnie oczy i pociągnęłam z rozmachem za drzwiczki, otwierając szafę na całą szerokość.
     Stanęłam twarzą w twarz z własnym odbiciem, ukształtowanym w lustrze przyklejonym na wewnętrznej stronie drzwi. Wpatrywałam się sobie w oczy. Były inne, niż zwykle. Brązowe tęczówki, oraz źrenice wypełniała promieniująca wściekłość i zawziętość. Czy naprawdę miałam teraz taką minę? Wyglądam, jakbym chciała lada chwila kogoś dźgnąć nożem!
    Zacisnęłam mocniej dłoń na klamce i podeszłam jeszcze bliżej swojego odbicia. Nigdy wcześniej nie czułam się taka... silna. Silna i wściekła, jakby złość przeszywała mnie od stóp do głów. Jakbym nagle chciała cisnąć czymś w to przeklęte lustro, by zniszczyć je raz na zawsze. Złość ogarniała mnie coraz bardziej, wszystko inne nagle przestało istnieć. Liczyła się tylko wściekłość.
     - Wszystko w porządku? - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, chcącą mnie odwrócić, a z mojego gardła momentalnie wydobył się typowy damski wrzask. - Twoja mama mnie wpuściła...
     Oddychałam stanowczo zbyt szybko, czułam, że nie potrafię nabrać powietrza dostatecznie mocno, by nareszcie odetchnąć. Zrobiło mi się słabo. Głowa zaczęła mi pękać z bólu, a przed oczami migotały raz ciemne, a raz błyszczące plamy. Pochyliłam się do przodu i złapałam za kolana, chcąc utrzymać równowagę.
     - Noemi, dobrze się czujesz? - usłyszałam przepełniony troską głos. Ktoś silnie podtrzymał mnie pod ramię i zaprowadził ostrożnie na łóżko. Usiadłam i odsapnęłam, kryjąc twarz w trzęsących się dłoniach.
    - Lepiej już?
   Odczekałam chwilę, a kiedy byłam już prawie pewna, że nie zwymiotuję komuś prosto na twarz, podniosłam głowę, kiwając nią ostrożnie. Czyżby to gapienie się w lustro sprawiło, że opadłam z sił?
    Przede mną siedział Harry, obserwując mnie uważnie i trzymając dłoń na moim kolanie. Odsunął mi kosmyk włosów, pałętający się gdzieś po mojej twarzy i posłał mi troskliwe spojrzenie.
    - Zrobiło mi się trochę słabo. Już w porządku. - wyprzedziłam jego pytanie, rada, że okropne plamy sprzed moich oczu zniknęły. Odetchnęłam pełną piersią i szybko spojrzałam na otwartą na oścież szafę. Była zupełnie pusta, a moje odbicie w lustrze nareszcie zniknęło, jakby nigdy nic.
    - Posłuchaj... - Harry przerwał mi moje półprzytomne rozmyślania i skierował mój wzrok na jego osobę.. Niemal czułam, jak ostatnie trzy minuty wymazują mi się z pamięci, pozostawiając po sobie puste miejsca.
    - Przyszedłem przeprosić. To twoje życie, nie będę się w nie mieszać, nie powinienem wtedy na ciebie tak naciskać... - przygryzł wargę i spuścił wzrok. - Nie chcę teraz tego ciągnąć, po prostu chciałem cię przeprosić i zakończyć raz na zawsze ten temat.
      Uśmiechnęłam się i przysunęłam bliżej niego, by go przytulić. Przytulić jak przyjaciela, bez żadnych podtekstów i głupawych min, jakby to zrobił Eyden. Położyłam głowę na jego ramieniu i objęłam mocno za szyję, napajając się jego świeżym, przyjemnym zapachem. Ten spontaniczny pocałunek to chyba nie był taki zły pomysł. Tak się bałam, że przez głupiego Eydena runie cała nasza przyjaźń!
  Mało kto znał mnie tak dobrze, jak Harry. Mimo że nie widzieliśmy się tyle czasu, wciąż widziałam i czułam w nim małego chłopca, którego pokochałam kiedyś z całego serca. Nie dopuszczę, bym straciła kogoś tak wspaniałego, jak on. To cud, że znów się tu spotkaliśmy. Przecież to całe zamieszanie toczyło się przez jego troskę o mnie, a ja go odepchnęłam, ulegając namowom tego imbecyla. Mniejsza już o tą zazdrość, dzięki niej jeszcze bardziej wiem, jak bardzo Harremu na mnie zależy. Postanowiłam, że postaram się naprawić naszą relację. Póki nie jest jeszcze za późno.
     - Ja też cię przepraszam. - szepnęłam mu w szyję, mocniej się w niego wtulając.

  
                                                                            ***
  
      Z każdym upływającym dniem od tamtej przełomowej chwili, stawaliśmy się z Harrym coraz bliżsi. Obiecałam sobie, że jeżeli istnieje choć cień szansy na normalne życie, chce je teraz w pełni wykorzystać. Już niedługo czas tu się dla mnie zatrzyma, już niedługo stanę się być może kimś zupełnie innym. Dlatego każdą wolną chwilę starałam się spędzać na spacerach, wspólnych wypadach do kina, czy przejażdżkach krwistoczerwonym motorem. Wszystko, byle nie myśleć o przeklętym fioletowym zaproszeniu, które cisnęłam na biurko.
     Kilka dni temu udało się nam nawet zorganizować podwójną randkę, choć za parę robiła tylko Alex z Nathanem. Czułam się dumna, że udało mi się zmotywować chłopaka, by zagadał do mojej przyjaciółki, bo wydawała się być naprawdę zadowolona. Co prawda byli na etapie "nieśmiałego objęcia w kinie", ale pasowali do siebie wybornie.
      Nie zaniedbałam również April. Niemal każdego wieczoru wisiałam na telefonie, opowiadając jej nasycone szczegółami licealne historie, nie pomijając w tym wszystkim Harrego, który zwykle był ich głównym bohaterem.
     Zbliżało się również wielkie rozpoczęcie Igrzysk Teatralnych, a ja obiecałam Alex, że razem z Amy będziemy na widowni klaskać najgłośniej z całej sali. Nie miałam zamiaru jej zawieść, cokolwiek się wydarzy, lub cokolwiek powie mi Eyden. Poza tym Harry wykupił bilet zaraz obok mnie.


    
                                                                  
                                                                         ***
     
      Otworzyłam zaspane oczy, zbudzona przyjemną melodią, dochodzącą z mojego telefonu położnego jak zwykle na stoliku nocnym. Potarłam dłonią półotwarte powieki i zerknęłam na zegarek. To dziwne, bo nie przypominam sobie, bym nastawiała budzik na szóstą rano w sobotę...
     "Dziś Twój wielki dzień!<3" - wyświetliło się jako dopisek do budzika, który pojawił się ekranie.
   Cholerny Eyden! Albo jakimś cudem kontrolował mój telefon, albo wdarł się przez okno do mojego pokoju w nocy i musiał pogrzebać mi w komórce. Jedyne, czego nie miałam mu za złe, to to, że jako melodię budzika ustawił czołówkę z Titanica.
     Usiadłam na łóżku i zaklęłam cicho. Na radosnym zaproszeniu na bal widniała dzisiejsza data z dopisaną do niej godziną siedemnastą. Oznaczało to, że Eyden zjawi się u mnie mniej więcej w porze obiadowej. Chociaż nie byłam pewna, czy będę dziś w stanie cokolwiek przełknąć.
   Zaczęłam czuć w sobie lekki niepokój, który narastał we mnie z każdą chwilą, która zbliżała mnie do tego wydarzenia. Może dlatego, że nie miałam pojęcia, czego się spodziewać? Harry skutecznie wybił mi bal z głowy w ostatnim tygodniu, nie zdążyłam się nawet nim porządnie nastresować. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać, tym bardziej, że Regulamin skończyłam czytać na rozdziale z Balem, a dalej nawet nie chciało mi się zaglądać. Mam nadzieję, że nie przegapiłam jakichś istotnych informacji...
        Zanim zdążyłam zadecydować, czy może nie byłoby bezpieczniej doczytać pozostałe rozdziały w Regulaminie, zadzwonił mój telefon.
       - Halo? - westchnęłam w słuchawkę zaspanym głosem.
       - Z tego co słyszę, melodia z Titanica do końca cię nie wybudziła - usłyszałam znajomy, złośliwy chichot. Przewróciłam oczami.
       - Zamknij się. Od dziś zamykam okna na noc w całym domu - ostrzegłam. - A teraz powiedz mi łaskawie, co mam robić.
       - Chyba zapiszę w pamiętniku dzień, w którym stałaś mi się posłuszna.
       - Nie wkurzaj mnie, Eyden.
       - Dobrze, kochanie, dobrze. Masz w domu jakąś sukienkę? - spytał poważniejącym głosem.
       - Coś bym znalazła, ale w Regulaminie pisało, że jacyś styliści...
       - Twoi rodzice muszą być w pełni przekonani, że naprawdę idziesz na bal, bo on faktycznie odbędzie się w szkole, która zapisana jest w zaproszeniu. Bądź gotowa przed szesnastą, ubierz obojętnie jaką sukienkę, zrób sobie jakąś ładną fryzurę, zainscenizuj wizytę u fryzjera, cokolwiek. I tak prawie wszystko zostanie zmienione.
      Westchnęłam i pociągnęłam nosem. Nigdy nie czułam się tak zrezygnowana.
      - Płaczesz?
      - Nie, ale jestem załamana.
      - Będzie dobrze, skarbie! - Eyden zaśmiał się cicho. - Nie musisz się niczym martwić.
      - Naprawdę?
      - No w sumie to musisz... - przyznał nagle, jakby coś mu się przypomniało. - Ale nie mogę nic zdradzać, kochanie. Bądź piękna jak zawsze, do zobaczenia przed szesnastą!
      - Eyden, czekaj...
   Rozłączył się, a ja cisnęłam telefon na pościel, warcząc ze złości pod nosem. Wyląduję przez niego w wariatkowie, na pewno! Obiecuję, że jeżeli tylko znajdzie się okazja, w której będzie mógł mi za to wszystko zapłacić, z radością ją wykorzystam. Poza tym zmienię numer.
     Miałabym jeszcze sporo czasu, by się do końca wyspać i zrelaksować, jednak zmrużenie powieki choć na chwilę stało się niemożliwe. Wskoczyłam więc pod chłodny prysznic, by się orzeźwić i rozbudzić ciało po niespokojnym śnie. Nastawiłam program na porządny hydromasaż, a kiedy moje plecy były już dostatecznie rozluźnione i rozgrzane, nie pożałowałam sobie spróbować każdego olejku, który stał na półeczce i się do mnie uśmiechał.
     Umyłam dokładnie zęby, obmyłam oczy i rozczesałam włosy - wszystko, byle czas leciał odrobinę szybciej. Postanowiłam ubrać się w kremową sukienkę za kolana, którą założyłam ostatnio na wesele kuzynki, a włosy pozostawię bez żadnych eksperymentów i je po prostu rozpuszczę. A co ja się będę dla niego starać!


  
     Było kilkanaście minut po piętnastej, kiedy mama zapukała ostrożnie do mojego pokoju, a ja pakowałam fioletowe zaproszenie do małej czarnej torebeczki. Wolałam zabrać je na wszelki wypadek ze sobą. Uśmiechnęła się szeroko na mój widok i podeszła bliżej, unosząc dłonie w geście wzruszenia.
      - Pięknie wyglądasz! - powiedziała, przytulając mnie delikatnie, by czegoś przypadkiem nie naruszyć. Nie mam pojęcia czego, bo nie przesadziłam ani z makijażem, ani z fryzurą. Kilka kosmyków włosów spięłam, tworząc schludny efekt. - Pomóc ci w czymś?
      - Nie, dziękuję. Chyba już jestem gotowa - odparłam, uśmiechając się słabo.
      - Ten Evan, to miły chłopiec?
      - Eyden, mamo - poprawiłam. - Jest...w porządku.
      - Ale czy wy...tego...
      - Nie!  oburzyłam się, kreśląc rękoma wielki krzyż w powietrzu, by to dostatecznie zaznaczyć. - Absolutnie nie.
    Mama zarumieniła się, szczerząc zęby.
      - No przecież wiem, że ci się podoba... Przystojny z niego chłopiec - wzruszyła jednoznacznie brwiami, a mi zrobiło się słabo. Fakt, był przystojny. Jak diabli.
     Tata uparł się kilka dni temu, by upewnić się co do prawdomówności Eydena, i znalazł jego szkołę w Internecie. Na jednym ze zdjęć klasowych mój "przełożony" szczerzył sympatycznie zęby i kiwał do obiektywu, jakby nigdy nic. Oczywiście nie miałam żadnych wątpliwości, że był to po prostu niezły fotomontaż, jednak mama była nim zachwycona. Całe szczęście, że to wtedy nie ona z nim rozmawiała. Eyden miałby spore pole do popisu!
       - To tylko mój kolega, nie miał z kim iść na bal, więc poprosił mnie, a ja się zgodziłam. Koniec historii - sprostowałam i założyłam torebkę na ramię. Mama pokiwała ze zrozumieniem głową, lecz nie mogła powstrzymać się jednak od głupawego uśmieszku, który pojawiał się zawsze podczas tych nieszczęsnych rozmów o chłopakach. Przyłożyła dłonie do twarzy i zmierzyła mnie od stóp do głów uszczęśliwionym wzrokiem.
       - Jaka ty jesteś już duża... - wyszeptała ze łzami w oczach. - Wciąż pamiętam, jak...
  Nim zdążyła zacząć opowieść o historii mojej egzystencji, której wysłuchiwałam już z tysiąc razy, rozległ się przełomowy dzwonek do drzwi. Słyszałam go już mnóstwo razy, ale ten sprawił teraz, że mój żołądek podskoczył niemal do gardła. Odetchnęłam głęboko i upewniając się, że jestem na pewno gotowa, zeszłam z godnością w dół po schodach. Mama dreptała w kapciach za mną, snując pod nosem swój wywód o moim cudownym dzieciństwie.
       - Johny, zobacz jak twoja córka wygląda! - zawołała z dumą w głosie, a tata rzucił na mnie spojrzenie znad gazety. Uśmiechnął się i pokiwał głową z uznaniem.
       - Pierwsza klasa. - podsumował krótko i powrócił zmęczonym wzrokiem do czytania swojej ulubionej lektury. Jak na niego to i tak było wystarczająco.
     Wkroczyłam do przedsionka, zakładając po drodze buty pod kolor sukienki. Wybrałam te skromne, płaskie, bo po co mam się męczyć w tych wysokich, skoro i tak niedługo będę zmuszona je zdjąć. 
   Bojąc się spojrzeć przez wizjer, sięgnęłam po klucz w skrzyneczce i wzdychając z rezygnacją otworzyłam drzwi.
     Stanęłam na progu i mimowolnie dolna szczęka obsunęła mi się w dół.  Krótko mówiąc, opadła mi kopara.
     Nigdy nawet bym nie przypuszczała, że ktoś może wyglądać w garniturze tak bosko, jak Eyden teraz. Czarny, aksamitny materiał został idealnie dopasowany do jego umięśnionej, wyprostowanej postury i idealnie opadał na jego ramiona. Marynarka, zapięta od dołu zakrywała częściowo białą koszulę z czarnymi guzikami, natomiast na jej kołnierzu zawiązana została elegancka muszka. Ciemne włosy układały się perfekcyjnie na głowie, pieczołowicie ustylizowane żelem.
   Albo mi się zdawało, albo mama naprawdę pisnęła za moimi plecami.
    - Pięknie wyglądasz - Eyden uśmiechnął się olśniewająco i ujął moją dłoń, całując delikatnie jej wierzch. Wpatrywałam się w niego osłupiałym wzrokiem, malutkimi kroczkami postępując do przodu na ganek. Wyglądał naprawdę jak...Łał. - Witam panią. - brunet przeszedł koło mnie, otaczając mnie wonią niesamowitych męskich perfum i wszedł do przedsionka, by ucałować również dłoń mamy.
    Dopiero teraz zauważyłam, że przed domem stoi biały, lśniący, terenowy wóz. Dokładnie taki, o jakim zawsze marzyłam.
      - To jak, idziemy? - Eyden złapał mnie za rękę i wyciągnął delikatnie na schody. Podreptałam za nim, wysyłając co chwilę ku niemu zbite z tropu spojrzenia.
      - Miłej zabawy! - krzyknęła za nami mama, nie potrafiąc oderwać wzroku od mojego partnera. Prawdę mówiąc, ja też nie potrafiłam.
    Przeszliśmy dostojnie pod rękę po podjeździe. Eyden otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce za ekskluzywną kierownicą. Pokiwałam z uśmiechem mamie przez szybę na pożegnanie, a chwilę potem znaleźliśmy się już na szosie, zmierzając w nieznanym mi kierunku.
     Kiedy wyjechaliśmy boskim autem poza pole widzenia rodziców, chłopak przycisnął mocniej stopę do gazu. Oparł się wygodnie o fotel tak, by nie pognieść marynarki i uśmiechnął się do siebie z satysfakcją.
     - Wszystko pod kontrolą? - spytał, rzucając mi rozbawione spojrzenie. Zapięłam na wszelki wypadek pasy.
     - Tak, tak - bąknęłam. Jedno było pewne: nawet jeśli chodziło o jego wygląd, był mistrzem manipulacji. - A co jeśli wyjdzie na jaw, że nas nie ma na tym balu w szkole? - spytałam z niepokojem.
     - Nic nie wyjdzie. Nawet jeśli, skopiujemy ten kawałek czasu i nagramy go jeszcze raz, tym razem idąc na ten bal.
   Zaniemówiłam. Powiedział to z taką obojętnością w głosie, że aż ode chciało mi się dyskutować.
    - Gdzie jedziemy?
     Nie odpowiedział. Położył obie dłonie na kierownicy i skręcił nagle w prawo, w boczną uliczkę z nielicznymi domkami na końcu. Sprawnie zatrzymał samochód na parkingu w cieniu drzew i wyłączył silnik.
     - Co ty robisz? - spytałam zaskoczona, rozglądając się czujnie. Brunet zwinnie wyskoczył z samochodu i zanim się obejrzałam, otworzył drzwi od mojej strony.
     - Musimy zmienić środek transportu - wyjaśnił.
     - Ten jest nieodpowiedni? - zdziwiłam się.
     - Jest kradziony.
  Otworzyłam szeroko oczy i kurczowo zacisnęłam rękę na pasie. O czym on mówił?
     - Ukradłeś samochód?! - krzyknęłam, wbijając w niego wściekłe spojrzenie, niczym setki ostrzy.
  Eyden przewrócił oczami i nachylił się nade mną, odpinając sprawnie moje pasy. Wziął mnie pod ręce i wyciągnął pospiesznie z auta, jakbym była zwykłym piórkiem.
     - Powiedz to jeszcze głośniej, to na pewno ułatwisz sprawę. - zatrzasnął nogą drzwi samochodu i upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu pobiegł w drugą stronę, gdzie drogę zagradzała ściana lasu.
     - Odstaw mnie na ziemię! - zażądałam, zaciskając mocno ręce na jego szyi. Eyden tylko przyspieszył. - Gdzie mnie niesiesz? Eyden, do cholery! Złapie nas policja!
    Zdążyłam tylko zamknąć oczy, a brunet rzucił się błyskawicznym pędem w stronę lasu, w mgnieniu oka zanurzając się w jego soczystej zieleni. Biegł tak lekko, że kilkakrotnie zdawało mi się, że zatrzymaliśmy się w miejscu. Jednak za każdym razem, gdy uchylałam powiekę, by się tego upewnić, wciąż pędziliśmy leśną dróżką, chcąc opuścić gęsty las z drugiej strony.
     To było niewiarygodne - byłam do niego dość przyklejona, by słyszeć jego oddech, jednak ten był idealnie zrównany i spokojny. Eyden w ogóle się nie męczył.
     Po dobrych kilku minutach biegu wreszcie zatrzymaliśmy się, a brunet łaskawie odstawił mnie na ziemię, tuż przed wyjściem na ulicę główną. Byłam pewna, że zmęczyłam się bardziej od niego. Wyprostował sobie marynarkę, a ja poprawiłam końce sukienki.
     - Mogłam iść bez niczyjej pomocy - mruknęłam, podtrzymując się jego ramienia. Eyden zaśmiał się cicho i uniósł ramię tak, aby moje stopy zawisły w powietrzu i mogły uniknąć spotkania z kępami pokrzyw.
     Podążyliśmy dalej chodnikiem, zwracając na siebie uwagę większości przechodniów. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że każda dziewczyna, która szła obok Eydena, zatrzymywała na nim wzrok i puszczała go dopiero wtedy, gdy się mijali. Nie powiem - miałam z tego niemałą satysfakcję.
    - Załapiemy się na pociąg. - powiedział brunet i pociągnął mnie na znajdującą się nieopodal stację kolejową.
    - Jedzie w odpowiednim kierunku? - spytałam, studiując rozkłady jazdy. Sądziłam, że Eyden ma zamiar wybrać dla nas jakąś polanę, by tam otworzyć portal, jednak wzmianka o pociągu skreślała tę opcję całkowicie. Chłopak pokiwał głową i uśmiechnął się do siebie.
    - Nie jest ci chłodno? - spytał mnie. Faktycznie sukienka na ramiączkach na dzisiejszą pogodę nie była najlepszym trafem, jednak pokręciłam przecząco głową. Na sam jego widok robiło mi się gorąco.
    Nie minęło kilka minut, a nasz pociąg nadjechał, zatrzymując się na stacji. Razem z siedmioma gapiącymi się na Eydena dziewczynami weszliśmy do środka, zajmując miejsca stojące. Złapałam się za haczyk wiszący z sufitu, by nie upaść przy ruszeniu pojazdu, jednak pozostałe dziewczyny chyba z rozmysłem tego nie zrobiły. Kiedy tylko pociąg ruszył ze stacji, Eyden wszystkie z gracją złapał, chroniąc je przed upadkiem.
    - Co za żenada - mruknęłam do siebie, chcąc nie słyszeć ich głupkowatego chichotu.
    - Dasz mi swój numer? - zapytała jedna z tych pustych lal z różową szminką na ustach, śliniąca się czupa czupsem, z idiotycznym uśmiechem.
    Eyden posłał jej przepraszające spojrzenie i nagle odwrócił się w moją stronę.
    - Spadła ci torebka - zauważył. To dziwne, bo byłam pewna, że cały czas dzierżyłam ją w dłoniach. Schyliłam się, by ją podnieść, a gdy uniosłam głowę z powrotem do góry, zaniemówiłam.
     Wagon był pusty. Wszyscy pasażerowie wyparowali, pozostaliśmy tylko my - ja i Eyden.
     - Co się dzie... - nie zdążyłam nawet dokończyć mojego standardowego ostatnio pytania. Pociąg gwałtownie przyspieszył, sprawiając, że silniej musiałam się złapać mojego haczyka. Przylgnęłam kurczowo do szyby, próbując się zabezpieczyć przed upadkiem, lecz to, co zobaczyłam wstrząsnęło mną o wiele bardziej. Pociąg opuścił tory i wjechał na ulicę, potrącając po drodze samochody, drzewa i ludzi - wszystko, co stanęło mu na drodze. Pędziliśmy przez miasto, ślizgając się z iskrami po betonie, niczym tornado, niszcząc i taranując.
   Wrzasnęłam z przerażenia. Pojazdem tak trzęsło, że nie potrafiłam odnaleźć przytomnym wzrokiem Eydena. Czułam jednak na ramieniu ściśniętą kurczowo jego dłoń, która dawała mi choć cień nadziei, że to wszystko nie dzieje się naprawdę i pozwalała mi utrzymać się choć trochę przy zmysłach.
    Nasz pociąg osiągnął najwyższą prędkość, ledwo omijając wieżowce i budynki, a po chwili wzbił się w powietrze, niczym orka wyskakująca spod powierzchni wody. Krzyczałam jak idiotka, co chwilę boleśnie uderzając twarzą o szybę. Widziałam przez nią, jak unosimy się coraz wyżej i wyżej, pozostawiając miasto daleko w dole, aż wszystkie wagony znajdą się w powietrzu... Aż w końcu runęliśmy w dół, wbijając się w asfalt i zanurzając w sam środek ziemi, tworząc wokół nas jedną wielką katastrofę.






                                                                      ***
 
      Poczułam bolesne uderzenie w głowę, a potem okropne uczucie w stopach, które odczuwamy, gdy skoczymy na ziemię z dużej wysokości, a ból stopniowo przenosi się po nogach, chcąc amortyzować upadek. Przewróciłam się na ziemię, opadając na kolana.
     - Noemi, jestem tu. Noemi, wstań. - usłyszałam mocny głos nade mną, a po chwili silne ramiona Eydena uniosły mnie i przytuliły do swojej piersi. Poczułam nieznośną gulę w gardle, która pojawia się u ludzi tuż przed wybuchnięciem niekontrolowanym płaczem.
     - Co się stało? - wychrypiałam, błądząc oczami po ciemnym pomieszczeniu. - Gdzie my jesteśmy? W pociągu?
     - Nie, spokojnie, nie jesteśmy w pociągu - brunet widocznie był przygotowany na moją reakcję i chyba po raz pierwszy okazał mi współczucie i zrozumienie. Delikatnie głaskał mnie dłońmi po plecach, próbując uspokoić moje drgawki.
     Odetchnęłam spokojnie kilka razy i odkleiłam się od bruneta. Poprawiłam sobie automatycznie fryzurę i otarłam oczy, zapominając o głupim makijażu.
    Jak to się stało, że przeżyłam?! Przecież ten pociąg wyjechał z torów, latał i uderzył o ziemię... Czy ja jestem normalna?
     - Uwaga, zapalam światło - rzucił chłopak, a po chwili ostry błysk żarówek nad moją głową poraził mi oczy. Skrzywiłam się. - Już dobrze, nic się nie stało. - Eyden znów podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie. - Zobacz, pamiętasz to miejsce?
   Rozejrzałam się uważnie, a po chwili zorientowałam się, gdzie jesteśmy. Przede mną stały trzy pary drzwi, prowadzące do poszczególnych Redanów, które kiedyś Eyden mi pokazywał. Drewniane, metalowe i te najpiękniejsze - srebrne. Z tego co rozumiałam, pociąg okazał się być naszym portalem i dzięki niemu ominęliśmy schodzenie pod ziemię po piaskowych schodkach.
     - Eyden, czy...
     - Potem ci wszystko wyjaśnię, słonko - przerwał mi z troską w głosie. Coraz bardziej zaczął irytować mnie fakt, że choć podobno jestem tu najważniejsza, o wszystkim dowiaduję się ostatnia.
    Eyden znów mnie przytulił, a ja mocno go objęłam. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że on, to Harry. Że znów czuję się bezpieczna i wszystko idzie po mojej myśli, że wszystko znów jest normalne i piękne.
     Kiecy uchyliłam nieco sklejone od łez powieki, z przerażeniem zauważyłam, że przede mną stoją dwie tajemnicze postacie. Obie nie miły źrenic.








ⓢ▲ ▲ ▲ⓑ

Ale ten rozdział długaśny :O Poniosło mnie xd Nie chciałam zostawiać nic na później - kolejny rozdział to bal ^^ Dziękuję wszystkim za cudne słowa i za coraz większą ilość komentarzy, czytelników i wbitek. Mam nadzieję, że każda z Was choć troszkę czuje się jak Noemi :) Informuję, że jesteśmy już w połowie hahah :D Jeśli którakolwiek z Was zna jakieś wydawnictwo, gdzie mogłabym wydać Second Breathe, proszę, powiedzcie mi o nim :c
 Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania ! <3
   
   








  

 
     

   
  
    
  


  


      
    











29 komentarzy:

  1. Kupię twoją książkę. :D
    Niestety nie znam żadnego wydawnictwa, ale poszukaj w internecie. :)
    Rozdział jest cudowny. *_* Nie mogę się doczekać balu. :)
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś genialna..!! *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. chce twoją książkę ! XD
    Super rozdział naprawde. Jestem ciekawa jak wyjdzie ten cały bal.
    Nie moge sie doczekać nexta.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuuu uwielbiam twój sposób pisania <3 ja wole Eydena niż Harrego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A już myślałam, że taki długi to bal już będzie :D
    Mimo wszystko akcja z pociągiem też mnie przeraziła. Oby tylko Noemi tak to widziała, a nie całe miasto.
    Eyden, mistrz robienia dobrego wrażenia. Naprawdę, raz by mógł być prawdziwy. Mam ograniczone zaufanie do niego. Najlepiej jakby jemu kopara opadła na widok Noemi, za karę niech się zakocha i niech go gryzie sumienie, o!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach ci rodzice! Uwielbiam te fragmenty z nimi w każdym prawie opowiadaniu :D Zawsze musi być coś fajnego ;p
    Normalnie nie wiem, co napisać! Zarąbiście Ci to wyszło!!! Matyśko, lecę szukać wydawnictwa! Bo to, co piszesz musi zobaczyć cały świat! Ty nie możesz się zmarnować! Albo założę własne wydawnictwo i będę wydawała właśnie takie książki :D
    Akcja z pociągiem wymyślona i opisana po mistrzowsku! Nic dodać nic ująć. I bardzo dobrze, że rozdział nieco dłuższy. Dla mnie i tak mógłby być dłuższy, ale wiadomo, wszystkiego naraz się nie dostanie ;(
    Mogę mieć taką przyczepkę? Tylko nie wiem, jak to wyjaśnić. -,-
    " - Noemi, jestem tu. Noemi, wstań. - usłyszałam mocny głos nade mną" - dajmy dla przykładu - jeśli kropka to z wielkiej po myślniku. Kropka jest wtedy, gdy po myślniku piszemy coś innego niż słowa typu "powiedział, rzekł". Rozumiesz? Gdy jest "Hej! - Zaśmiała się." to tak, a gdy "Hej - zawołała." tak. Kurcze, nie mam pojęcia jakby Ci to lepiej wyjaśnić ;( Mam nadzieję, że trochę zrozumiesz. Tak jest w każdej książce, którą byś nie wzięła, chyba, że jest błąd w druku :D
    No nic, to tylko tak, bo się lubię czasami podoczepiać, ale tylko dlatego, byś była the best we wszystkim!
    Jak ja czekam na baaaal!!!!! Bardzo mnie ciekawi, co się na nim wydarzy.
    Eyden ma przejawy ludzkich uczuć! Jestem z niego duumna! :D Ale szczerze to gdyby jej nie przytulił to byłby prawdziwym imbecylem :D Kocham to słowo. Specjalnie go znów użyłaś? :D
    Strasznie się cieszę, że między Harrym i Noemi się poukładało, bo bardzo dobra z nich para przyjaciół. Choć pewnie jeszcze nie jedno przed nimi, to mam nadzieję, że wyjdą cało z tych prób i mimo wszystko dalej się będą przyjaźnić, bo nie życzę im tego, by stracili siebie nawzajem przez głupoty ;)
    Czy mi się wydaje, czy jakoś szybko dodałaś rozdział? Coś mi się zdaje, że nie tak dawno był 23. Albo to mnie się coś przewiduje ;D
    Ja tam czuję się jak Noemi. Wszystko razem z nią przeżywam. Na przykład ten moment, gdy za Eydenem się wszystkie laski odwracały :D Ale serio piszesz tak cudownie, że nie da się tego nie przeżywać ;p
    Chyba wszystko napisałam, co miałam napisać. CZEKAM NA BAAAAAAL! ;p
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejkuuuu bardzo Ci dziękuję!! <3 Mniej więcej zakumałam haha, dziękuję za rady :D Rozdzial faktycznie dodałam szybciej, bo mam też więcej czasu :3 Aż się sama nie mogę doczekać, jak mi ten bal wyjdzie hahaha xd Tak, specjalnie dla Ciebie użyłam słowa "imbecyl" <3 Jeszcze raz dziękuję za Twoje wszystkie niesamowite komentarze, to wiele dla mnie znaczy. :) Pozdrawiam również ! ;*

      Usuń
  7. Omg! Swietny rozdzial... xD A ta akcja w pociagu!
    Mimo, iz i tak wole Harryego, to Eyden zrobil na mnie do re wrazenie i ciut bardziej go lubie.


    http://czerwcowakatastrofa.blogspot.com/ - nowy rozdzial
    http://wehaveseeneverything.blogspot.com/ - nowe opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeja jakie to świetne nie moge doczekać się już kolejnego rozdzilu ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Roździał świetny, masz do tego talent. Jeśli uda ci się wydć książkę znam jedną taką co ją kupi ;p
    Zapraszam na dodany dzisiaj roździał.
    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wooow kochana troszkę tego masz :) przeczytam wszystko, ale już po zakończeniu roku szkolnego. Przeczytałam pierwszy (czyli ten) rozdział i przyznam że masz duże szanse na wydanie książki. Jeśli uda Ci się coś w tym kierunku zdobić chce się o tym od razu dowiedzieć :). Masz bardzo fajnie rozbudowane słownictwo, starasz się by nic się nie powtarzało i ładnie wszystko brzmiało, to bardzo cenie w blogach. Sama staram się nie popełniać takich błędów, bo często mi to wychodzi. Widać ze kochasz pisać i ja zauważyłam to na pierwszych zdaniach. Pokochałam twój blog po pierwszym rozdziale jaki przeczytałam. Czyli zaczynam teoretycznie od środka, ale się nadrobi :). Powodzenia w pisaniu będę tu zaglądać bardzo często. :D Zapraszam jeszcze innych do mnie na blogi, bo ty juz tam zagoscilas :) -> http://blogonedirectionneverforget.blogspot.com/ i http://helpmebabyicantlove.blogspot.com/. Kisski ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba. Jestem mile zaskoczona bo myślałam że to będzie oklepana i takie nudne ale się myliłam. Czekam na następny rozdziała. Chcę wiedzieć jak się to wszystko skończy. *......* =D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana jesteś wspaniała.
    Nie wiem co pisac bo wszytko juz jest ujęte w poprzednich komentarzach <3
    Jak była scena gdy szli ulica (mmmmmmm *o*) nie sposob nie wczuc sie w Noemi ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka jest świetna, przeczytałam ją jednym tchem. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie to piękne, czekam na nowe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe, aż ci zazdroszczę talentu. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pędzę szukać wydawnictwa dla ciebie! ^^
    Ahhh... Wybacz że dopiero dzisiaj przeczytałam rozdzialik... Mimo twojej rady, żeby użyć innej przeglądarki (chrzań się bloggerze -3-) nie dałam rady wczoraj wejść na kompa.
    Rozdzialik cudowny. Lubie, kocham, wielbie Eydena ^^ yeeee no i przepraszam, ale wolę go bardziej od Harrego XD
    Zgadzam się z Marittą - niech Eyden się zakocha w Noe za karę, że tak ją za każdym razem stresuje.
    Osobiście zawsze utożsamiam się z Noemi. No i nie mogę się doczekać co będzie dalej - te oczy bez źrenic na finał mnie dopadły i zabiły.
    Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się jeszcze zanim wybyję za granicę :3

    Pozdrowionka i duuuuużo weny!

    ~ Karolina :3

    OdpowiedzUsuń
  17. Kobieto to jest cudowne !!
    Jestem od tego uzależniona xd
    Będziesz płacić za moje leczenie :P
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepiekne !
    Masz naprawde talent !

    OdpowiedzUsuń
  19. Moim zdaniem książka jest za krótka, aby ją wydać, lecz mimo tego jest naprawdę świetna! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochanie, ale no to nawet połowa nie jest haha ;D no i to jest blog, więc sporo wydarzeń omijam i skracam, żeby lepiej się czytało :3 Książka będzie pełniejsza ^^

      Usuń
  20. Jak dla mnie to jest poprostu genialne <3 Znowu nie bede mogla sie doczekac nastepnego rozdzialu... Jestes okrutna pod tym wzgledem xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetna książka, przeczytałam ją jednym tchem. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały :) . Pomyśl kiedyś nad wydaniem tej oto wspaniałej ksiazki ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hehe Jestem spowrotem!!
    I mam trochę do nadrobienia, jak widzę...
    Nominowałam cię do Versatile Blogger Award: http://dzienniczek-pamietniczek.blogspot.com/2014/08/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialne to! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super !
    Ja piszę wiersze <3

    OdpowiedzUsuń
  25. wow zajebista :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Na serio super rozdział i w ogóle całość jest mega ❤️

    OdpowiedzUsuń